O co chodzi z kremem BB w gąbce? - Injection Cushion od Skin79

Czego to nie wymyślą, by dać kobiecie poczucie spełnienia! Powiedzmy sobie szczerze - idealnego podkładu poszukujemy niczym Świętego Graala, ale podobnie sprawa wygląda w kwestii akcesoriów do aplikacji - stemplujemy buźkę gąbeczkami, miziamy się pędzlami, wczesujemy produkt w skórę za pomocą szczoteczek a ostatnia innowacja w tym zakresie przypomina implant do powiększenia piersi - silikonowy sponge podbija Internet! No to ja dorzucam kolejną ciekawostkę - gąbeczką o gąbkę, czyli Injection Cushion od Skin79.

Ekstrawagancka

Wracamy więc do tematu gąbek. Tych mięciutkich, uginających się pod naciskiem palca i... wypełnionych podkładem? Tego jeszcze w mojej kosmetyczce nie było. Co prawda opanowałam sztukę aplikacji podkładu tym niepozornym narzędziem (nie będzie to kryptoreklama, ale powtórzę, że dla mnie wciąż Nanshy rządzi w tej kwestii), jednak do tej pory przy pomocy gąbki produkt nabierałam a nie wyciskałam z jej wnętrza. A takie poranne zabawy serwuje nam produkt od Skin79. To nowa wersja znanego już Cotton Powder Cushion. Kolejna odsłona to przede wszystkim większy komfort w aplikacji. Poszczęściło mi się, bo przeszłam od razu do wersji poprawionej. 

Ekstrawagancka

Dostępne dwa kolory

I ani jednego więcej -a przynajmniej na stronie. To jedna ze szczególnych cech kremów BB - nie spodziewajcie się tutaj szerokiej gamy kolorystycznej, a gdy już takowa istnieje, to produkty są od siebie kolosalnie różne. Cushion występuje w dwóch wariantach - 21 (w różowej tonacji) i 23 (w żółtej tonacji.) Moja cera oczywiście przyjęła wariant pierwszy, czyli 21 Light Beige. W końcu bliżej mi do świnki Piggy, ale o co martwić się nie ma - produkt stapia się z buźką. Ważne jednak, by nakładać go równomiernie. Nie musimy koniecznie posiłkować się dołączoną gąbeczką - możemy użyć własnej lub też sięgnąć po pędzel.

Pudełeczko z lustereczkiem

Trochę jak dla księżniczki. Różowe, zamykane na 'pstryk'. Chociaż plastikowe, to solidne. Najważniejsze jednak, że przemyślane. Ma dwa poziomy - pierwszy z lustereczkiem i gąbeczką do aplikacji oraz drugi z gąbeczką nasączoną podkładem. Dzięki temu produkt nie wysycha, jest odcięty od zarazków i innych bzdet, przed którymi warto chronić kosmetyki (nie tylko) do buźki. Chociaż pudełeczko przypomina to na puder w kamieniu, to jest nieco bardziej pokaźne, ale wciąż lekkie. Do torebki jak ulał, bo nie ma takiej siły, by samo się otworzyło, a lusterko pod ręką mieć warto. No i jest okazaja na drobne poprawki w ciągu dnia, jeżeli coś tam się nam z noska zetrze.

Ekstrawagancka

Skład jak przystało na azjatycki produkt jest niezwykle bogaty, chociaż nie można go nazwać naturalnym. Niechże powtórzę to raz jeszcze - właśnie to jest w tych kosmetykach wyjątkowe, że pomimo chemicznych dodatków, działają na mnie znacznie lepiej, niż większość zachodnich kosmetyków. Moja pielęgnacja się zmienia, wreszcie w zatrważającej przewadze są produkty naturalne, tymczasem po kosmetyki ze wschodu wciąż sięgam i widzę, że jest nam razem dobrze. A co ukryło się w Injection Cushion? W skład wchodzi zarówno zarówno gama wyciągów roślinnych, ale nie zabrakło również czegoś dla cery dojrzałej - niacynamidu. Więcej o tym opowie Wam Angel, bo ta kobieta dobrze wie, o czym pisze - Kosmetyki bez Tajemnic. 

Z flirtem i filtrem - SPF50+ PA+++

Zawsze lubię tę żonglerkę słowami. Co prawda w tym wypadku kuszenie filtrem 50 SPF przypomina lekki flirt, bo tak właściwie wystarczy jedynie, by przedział ten sięgał między 30 a 50. Ale im więcej obiecanek, tym chętniej się na to łapiemy. Jednak słusznie, bo ważne, by łapać za produkty nie tylko maskujące przed światem, ale chroniące też przed tym, co nieco nad nami - słońcem. No i mamy PA+++. Może fajnie jest mieć opaloną buźkę, ale o fotostarzeniu nie marzy chyba nikt, dlatego warto chronić się zarówno przed promieniowaniem UVA, jak i UVB.

Cena: 150 zł   - 99 zł / Pojemność: 14g+14g / LINK DO PRODUKTU 

Ekstrawagancka

Lekkość, czuję lekkość

Lekkość w nakładaniu, lekkość rozprowadzania, lekkość formuły i lekkość krycia. Wszystko krąży wokół jednego. Oczywiście, że możemy napaćkać produkty na twarzy więcej niż to przyzwoite, ale po co. To nie jest kosmetyk, który ma nam zagwarantować full cover i mat do końca dnia. Moje buźka przy Cushionie jest rozświetlona, wpisuje się idealnie w koreański ideał. Krycie, chociaż lekkie do średniego, wymaga jednak w pewnych sytuacjach użycia korektora. W tym przypadku sięgam już po płynny Catice Camouflage i to tyle. Na koniec puder bambusowy i efekt na piątkę. Trzeba jednak mieć na uwadze, że w czasie dnia skóra zacznie się błyszczeć. Ja lubię ten efekt i tylko niekiedy sięgam po bibułki matujące - używam ich głównie w okolicy nosa i czoła. Na policzkach nie stosuję zbyt często rozświetlacza, właśnie dlatego, że wolę ten delikatny błysk azjatyckich BB.

Ekstrawagancka

Gąbka i gąbka oraz dwie porcje podkładu

Tutaj wszystko jest podwójne. Jakby nie patrzeć - gąbęczką naciskamy gąbeczkę, mamy też dodatkową gąbeczkę, gdy ta pierwsza się zużyje a i z samego produktu radość podwójna, bo w zestawie znajdziemy dodatkowe 14 g, tym razem umieszczone w tubce, ale gotowe, by wcisnąć do naszego sponge'a. Tym samym jest to opłacalny wybór, bo należy zaznaczyć, że przy jednym makijażu produktu zużywamy naprawdę niewiele. Swoją wersję Cushion używam już długo, a wciąż nie uzupełniałam ilości kremu.

Innowacja warta poznania

... chociaż trochę wymagająca dbałości. Bo co by nie mówić, pomysł z używaniem gąbeczek, to nie taka nowość, ale przytulaniem gąbki o gąbkę to już coś innego. Jednakże problem jest jeden - zarazki. A te lubią się pojawiać na narzędziach naszej pracy. Dlatego tak samo jak myjemy pędzle, tak i jedną z gąbeczek do aplikacji musimy od czasu do czasu doprowadzić do porządku. Myje się ją całkiem przyjemnie, ale odrobinkę gorzej na nią patrzeć, bo materiał z którego jest wykonana jak już raz pozna się bliżej z kremem BB, to koloru nie odda. Za Chiny. Mamy więc łaciatą gąbeczkę, trochę niechlują, chociaż właściwie czystą. Bolączka perfekcjonistów... i tych, co za późno zdecydują się na zdjęcia.

⛛ Fakty są jednak takie, że to innowacja warta skosztowania. Może to ja mam jakiegoś kosmetycznego świtr, ale lubię i nigdy nie zawaham się spróbować czegoś nowego. A ten krem BB czekał właśnie w kolejce. Jestem w stanie zrozumieć, że nie każdemu przypadnie do gustu, ale jeżeli ktoś pokochał już BiBiki, to bez dwóch zdań i tę wersję winien poznać.

Ekstrawagancka

Jest więc ekstrawaganckie opakowanie, podwójna porcja kremu, dodatkowa gąbeczka i naturalne wykończenie. Wszystko perfekcyjnie wpisuje się w koreański makijaż, prawda? Gdybym miała wybierać między formułą standardowych BiBików od Skin79 (między innymi Gold czy Orange), chyba jednak im przydzieliłabym zaszczytne, pierwsze miejsce, ale Cushion także pozostaje na podium. Na pewno wygrywa w kwestii użytkowania, bo bezpretensjonalnie możemy wrzucić go torebki i wyjąc z niej w każdej chwili.

Czy znacie już taką wersję produktu kryjącego? A po jakie kosmetyki Wy sięgacie najczęściej?