Jak (nie)malować się w Sylwestra i czego uczy Nas telewizja

Mówi się o tym głośno i często - nastała era blogowania. Pisać może każdy, o każdym, (prawie) wszystko i o (prawie) wszystkim. W reklamie, na kanapie, mama-blogerka opowiada słuchającym, gdzie kupować kocyki dla dzieci, a chwilę później nową ofertę sieci komórkowej wciska nam grupa vlogerów - bo oni, miłośnicy YouTube'a, to przecież nasze bratnie dusze. Przyjęło się bowiem, że twórcy internetowi to tacy amatorscy eksperci. Niby wiemy tyle co nic, a jednak radzimy. Lud nas słucha, lud za nami powtarza, czasami lud nie filtruje naszych wypowiedzi. Kwestia zaufania, budowania wizerunku i odpowiedniej autopromocji. Kogo tutaj winić! Problem pojawia się jednak wtedy, gdy przed naszymi oczami pojawia się ekspert z krwi i kości, a pojęcia w temacie nie ma... I bądź tu człowieku mądry. 


We wstępie nie należy pominąć czego dzisiejsze rozważania dotyczyć będą. Choćbyśmy bardzo, ale to bardzo od telewizji stronili, temat urody był nam całkiem obcy, a sami nie odróżnialibyśmy cienia od pudru - o nagłośnionej, telewizyjnej katastrofie wiedzieć powinniśmy. Bo i nie sposób nie wiedzieć. Internet huczy, wizażystki burzą się a nawet wyalienowani do tej pory w tym temacie panowie kręcą głową z niedowierzaniem. Jak można? Kto to wymyślił? Na co to komu? - pytają, pytają a telewizja śniadaniowa milczy. 


(Eks)ekspert, czyli jak rozpocząć karierę z przytupem

Przyszła Pani do telewizji i w pięć minut trafiła również do sieci. Tak to działa, olaboga! Albo sprzedajesz kontent tak wspaniały, że kraj mlekiem i miodem płynący pragnie o Tobie ballady pisać... albo w jednej chwili zostajesz głównym bohaterem memów i dyskusji. Co tam wpadki szarego człowieka, gdy na arenę wkracza ekspert - z krwi i kości i kolorem brwi nieadekwatnym do koloru włosów. Bo lampka w głowie się zapala, gdy do tychże włosów dobiera się rudo-brązową kredkę. Make-up no make-up, gdzie naprawdę lepiej by było z wyraźnym noł! Bo tak jak aktor aktorowi nierówny, tak i w świecie ekspertów zdarzają się dysonanse. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, ale w Pytanie na Śniadanie widywać możemy chociażby Czarszkę. Proszę, ta to dopiero ma o czym opowiadać. Przystępnie, prosto, zabawnie i rzeczowo! Zna się na tym co robi, co mówi dobrze wie i wiedzą też producenci, że wartościowych treści nigdy za wiele. Ale to niestety telewizja i aby rzeczy dobre dobrze się sprzedawały, potrzeba wpierw rozgłosu A kontrowersja, to niestety najszybsza droga do sławy. Więc czas zaprosić eksperta od makijażu...

O ekspertce z tewlewizji wiem niewiele. Może wiedza ma tak uboga, a może o pani tej skromnie się do tej pory mówiło. Można by też od teraz mówić o niej można (eks)ekspertka, ale coś tak czuję, że dopiero teraz zacznie karierę z przytupem. Skoro już raz jej nazwisko pojawiło się w telewizji i zyskało na popularności, to można się spodziewać powtórki. Tylko dlaczego nie ma to być lepsza wersja siebie? Spójrzmy łaskawym okiem - może tym razem, zupełnie dla odmiany, zaskoczą Nas naprawdę szałowym (w granicach normy) makijażem!

Pięć minut sławy tuż przed Nowym Rokiem

Taki ten los, że większość z Nas zrywa się z łóżka wczesnym rankiem. Kawka, herbatka, woda z cytryną - różne ludzie mają dewiacje. Prysznic, makijaż, muzyka w tle. Niektórzy raczą się błogą ciszą, inni czekają na ostateczny wrzask budzika. Poranki bywają przecież niezwykle ciężkie i o ile niekiedy towarzyszy nam o świcie odległy szmer teleodbiornika, tak na wygodnickie oglądanie porannych programów mało kto ma czas. Problem zyskuje nową rangę, gdy okazuje się, że takich programów mamy kilka, bo i stacje mnożą się jak króliki. Zaczyna się więc prawdziwa, telewizyjna batalia - jak przyciągnąć do siebie odbiorcę.

Choćbym nie wiem jak przeklinała mój kierunek i wybraną specjalizację, wieszała na niej psy psiocząc jednocześnie a następnie przeklęła wszystkie przedmioty razem wzięte - dziękuję za jedno. Za świadomość. 

Za świadome dostrzeganie tego, że nic nie jest bezcelowe - chociaż i wpadki się zdarzają. Bo gdy żabi makijaż na wiosnę śmieszył nie tak dawno tysiące internautów, uznano to za wtopę miesiąca. Śniadaniowa telewizja nie tłumaczyła się, nie przepraszała - zbierała żniwa w formie odsłon i rozgłosu. Kiedy sprawa ucichła a nowa okazja się nadarzyła, szturmem ruszyli do podboju kolejnych internetowych zakątków. Nie ważne jak, ale ważne że mówią. Prawda to życiowa niezmienna i co by się nie działo wciąż aktualna. Zaserwowano nam więc zawał serca, narażono nieświadome panie na ślepe podążanie za wyżej przedstawionymi trendami...

Ale...

Gdy naszą głowę zaprzątają myśli o gwiazdach, które ostatnio naprawdę Nas opuściły i pognały hen wysoko, ciężko jest przyciągnąć naszą uwagę jako widzów. Opłakujemy George'a Michaela, Carrie Fisher... a tu proszę, w jednym momencie moje aktualności na Facebooku z tych smutnych i melancholijnych zmieniły się na te wyrażające szok i niedowierzanie. Makijaż Sylwestrowy wg programu Pytanie na Śniadanie. I to wszystko tuż przed nowym rokiem...

Ostatnia fala przed zakończeniem roku

Dasz się ponieść? Tuż po fali udostępnień screenów i filmików o bajecznym makijażu ludzie popłynęli! Ale nie tylko zanosząc się śmiechem. Poddali się też modzie na falę krytyki. Niedowierzanie, czy to naprawdę się dzieje? Jak można tak nieumiejętnie wykonać makijaż... Nowych ekspertów od makijażu pojawiło się niczym grzybów po deszczu. Każdy przekrzykiwał się, co właściwie jest modne, co się nosi na twarzy w tym sezonie.

Kiedy dystans do świata mógłby okazać się zbawienny. Memy - proszę bardzo! Drobne, ironiczne zaczepki - każdemu zdarzy się uszczypliwość, ale okazja do wylania swojego bólu w formie hejtu - nie, dziękuję. Pani wizażystka krzywdy nikomu nie zrobiła - no, może poza modelkami. Naraziła też na stres prowadzącą, która nieco skołowana sama wyraziła swoje zdziwienie. Tymczasem nam, telewidzom, powinien pojawić się tylko uśmiech na twarzy. Bo czy ta cała szopka zamierzona, czy też zupełnie przypadkowa, to powinna być dla Nas odskocznią.

Po co się malować, gdy można się za maseczką schować... A ta bąbelkuje bardziej niż szampan!

Byłam pewna, że ten rok, te ostatnie kilka dni upłynie pod znakiem smutku. Zamachy, zgony, podwyżki cen. Wszystko to kumuluje się i przytłacza człowieka jeszcze bardziej. Jeszcze wczoraj, sącząc przez rurkę piwo z malinowym sokiem rozmawiałam ze znajomymi o kończonym się roku. Po krótkim - A jaki był Wasz? - zapadała chwilowa cisza. Coś złego się dzieje na tym świecie, że coraz rzadziej z entuzjazmem mówimy - hej, to był udany rok, a kolejny będzie jeszcze lepszy!

Dlatego cieszmy się. Doceńmy to, że producenci jednego z programów postanowili dać nam trochę uśmiechu. Może to bardzo opłacalny chwyt marketingowy, by wreszcie przyciągnąć odbiorców, a może prawdziwa wpadka? Chyba, że to zaplanowany, jedyny w swoim rodzaju sposób, by odpędzić na chwilę czarne chmury. Cokolwiek to jest - cieszmy się!

Śmiech to zdrowie, a zdrowia nigdy za wiele. Byli i tacy, co to im krew wrzała w żyłach, bo makijażem zajmują się profesjonalnie i główne to ich źródło dochodu. A tu proszę, taki bubel. Wstyd na całą Polskę, że koleżanka po fachu odstawia taką manianę. Taka heca, że z dwojga złego lepiej w tę zabawową stronę. Lepiej, by to był nasz jedyny powód do wstydu, bo niestety o Polsce mówi się ostatnio coraz więcej i wcale nie lepiej. A martwić się nie można, nikt o zdrowych zmysłach nie wybierze w sylwestrową noc trzepotania rzęsami jak z horroru i rozpaćkanej na brwiach białej farbki. A kto wybierze - ten szalony lub z dystansem do świata. Często artystów biorą za szaleńców, ale kto wie, może dożyjemy czasów, by powiedzieć dziecku - oj kochanie, teraz to ludzie powariowali. Za moich czasów makijaż w stylu Kim Kardashian to było coś!

Rok nam się kończy, także wszystkiego co najlepsze i byśmy spotkali się niebawem w lepszych nastojach! Do siego roku i samych udanych makijaży Wam życzę!