Jeden makijaż, dwie twarze, czyli bitwa matowych pomadek Golden Rose

Sama nie wiem, czy  gorzej jest nie mieć ulubionej pomadki, czy może wręcz przeciwnie - nie móc wybrać spośród kilku najlepszych. Kobiece dylematy! Są zbyt banalne, by nazwać je problemem, ale również nazbyt często powtarzalne, by najzwyczajniej je zignorować. A gdyby tak... zmieniać kolor ust, gdy tylko mamy na to ochotę? Szybki przeskok z chłodnej szarości na neonowy róż. Czy to może zdać egzamin? Sprawdziłam w ramach akcji #loveyourlipsweek.


Golden Rose Longstay Liquid Matte

Nie muszę chyba nikomu przedstawiać kultowych pomadek Golden Rose. Zrobiło się o nich głośno gdzieś koło kwietnia, zanim jeszcze miały swoją premierę. A później? Sprzedawały się jak świeże bułeczki. Proszę, proszę, a ja śmiem nazywać je kultowymi? Coś czuję, że jeszcze doczekamy się innych odcieni tych matowych perełek.

Są ultra... matowe! Bardzo trwałe i dostępne w wielu wariantach kolorystycznych. Pachną słodkościami, kosztują niewiele, tylko ze stacjonarną dostępnością może być maleńki problem. Ja pokusiłam się o zamówienie online oraz zakup w DP. Koszt całkiem podobny, w granicach 18 zł. Jakość pomadek nie odbiega na krok od kosmetyków z wyższej półki. Czasami można usłyszeć kilka słów o wysuszających właściwi ościach. Ale... dobrze wiemy, że mocny mat wymaga ofiar. 


Soczysty... róż? Golden Rose Longstay Liquid Matte w kolorze 04

Kolor bliżej nieokreślony - przynajmniej na moich ustach. Czasami wygląda jak urocza, dziewczęca pomadka a innym razem kojarzy się z elegancką czerwienią. Chyba Hushaaabye określiła go najlepiej - malinowa czerwień! Ściera się zazwyczaj równomiernie, zastyga niesamowicie szybko. 


Chłodna szarość, czyli Golden Rose Longstay Liquid Matte w kolorze 10

Przez jednych kochany, przez innych znienawidzony. Niewiele jest takich karnacji, przy których  ta pomadka wygląda uroczo. Można za to usłyszeć ciekawe docinki, typu 'Tak zmarzłaś?' albo 'Co Ci się stało?''. Tak, na ten kolor trzeba uważać. Nie należy stosować go, gdy nie mamy ochoty na konturowanie twarzy, czy podkreślanie oczu. Czasami nie lubi współpracować - zastyga tak szybko, że na poprawki brakuje czasu. Chociaż można określić go mianem trwałego, to lubi się ścierać nierównomiernie. 


Akcja #loveyourlipsweek

Akcja - rewelacja! 8 dziewczyn, 8 blogów, czyli łącznie 56 wpisów, które będziecie mogli przeczytać w ciągu jednego tygodnia. Od dzisiaj do niedzieli będziemy serwować Wam najciekawsze posty o pomadkach - tych, które lubimy bądź nienawidzimy! Nie zabraknie tematów DIY, pielęgnacji i wszystkiego, co tylko krąży i obiega temat ust. Jesteśmy do Waszej dyspozycji i na Wasz odzew czekamy - wklejacie zdjęcia swoich ulubionych pomadek na Facebooka, profil na Instagramie i wszelkie możliwe portale. Nie zapomnijcie o hashtagu, dzięki któremu dotrzemy do nowych zdjęć - #loveyourlipsweek. 



Jeden makijaż, dwie pomadki

Czasami wystarczy zmiana jednego, drobnego elementu, przez który układanka staje się mniej spójna bądź... zupełnie odmieniona. Tak bywa też w przypadku makijażu. Wystarczy użyć chłonnego odcienia różu, zamiast ciepłego z drobinkami, by nasza buzia wyglądała zupełnie inaczej. A pomadki? Te to dopiero potrafią namieszać! Sprawdziłam, jaki uzyskam efekt, gdy do dziennego makijażu z brązem dołączę zupełnie odmienne odcienie pomadki - chłodną szarość i słodką malinkę. 


Wersja zimna

Look typowo dzienny, nieco kontrowersyjny. Mocne konturowanie, brązy na oczach i szarość na ustach. Jasna cera przybliżona do odcienia kości słoniowej, mocno podkreślone brwi. Moja ulubiona, zimna wersja makijażu. Nie jest to make-up, który sprawdzi się w każdej sytuacji. Jest dość wyrazisty, chociaż nie ma tu róży, fioletów i czerwieni. 


Wersja ciepła

Idealna zarówno na dzień, jak i na wieczór. Dodatkowo na tyle uniwersalna, że przypadnie do gustu większości karnacji. Elegancka, chociaż także i dziewczęca. Ładnie zgra się z zaróżowionymi policzkami, delikatnie podkreślonym okiem. Chociaż intensywna, to mniej kontrowersyjna co wyżej wspomniana pomadka z numerem 10. Czy jesteście w stanie uwierzyć, że oba zdjęcia robione były w tym samym oświetleniu? Malinowy kolor pomadki sprawił, że aparat zupełnie inaczej odebrał scenę - jako cieplejszą, bardziej przyjazną. Tak też jest w rzeczywistości - taka mała zmiana sprawia, że nasz wizerunek staje się mniej chłodny i dostojny, a bardziej ciepły i urokliwy. 


Skoro wiecie już, jak wygląda nowa akcja, to pozostaje mi zaprosić Was w milutkie progi innych blogów, które wzięły udział w akcji! Kto by pomyślał, że będzie Nas aż tyle. A to wszystko dla Was, drodzy czytelnicy, byście mogli poznać Nas jeszcze lepiej i uczestniczyć w tym! Oznaczajcie zdjęcia swoich ulubionych pomadek hashtagiem i zaglądajcie do mnie i dziewczyn przez cały tydzień!

Agnieszka - agwerblog.pl |  Justyna - hushaaabye.pl |  Alicja - kotmaale.pl |  Paulina - paulinablog.pl |  Olga - apieceofaly.pl |  Justyna - okiemjustyny.blogspot.com |  Patrycja - tbof.pl

A jakie kolorki Golden Rose LLM znalazły się w Waszych rękach?