Prawdziwy ulubieniec to taki kosmetyk,który zawsze przekrada się do naszej kosmetyczki i pomimo swojej ceny, jesteśmy gotowi kupić go zawsze i wszędzie, byle tylko był pod ręką. A co jeżeli cena jest jednym z czynników rozpieszczających i nie robi dziury w domowym budżecie? W takiej sytuacji, o takich produktach trzeba po prostu napisać ciut więcej... Nietypowo, niestandardowo i zupełnie po raz pierwszy- trzej ulubieńca nie tylko godni polecania, ale także warci swojej ceny.

________________________
Z domu nie wychodzę bez zakrycia niedoskonałości i... podkreślonych brwi. O ile kilkukrotnie wybiegłam na autobus bez wytuszowania rzęs, to o ujarzmieniu brwi staram się pamiętać zawsze. Są w końcu tak buntownicze i nieestetycznie wyglądające, że mogą zrujnować nawet najpiękniejszy makijaż. Nie zawsze jest jednak odpowiednio dużo czasu, by przejść cały proces prowadzący ku perfekcyjnym brwiom. Począwszy od przypudrowania tego rejonu, wyczesania nadmiaru produktu (trick podpatrzony u Maxineczki), aplikacji ciemniejszego i jaśniejszego cienia (by zniwelować drobne ubytki) aż po utrwalenie i podkreślenie łuku brwiowego. W tych gorszych dniach, gdy standardowo spóźnienie to moje drugie imię, decyduję się tylko na jeden produkt. Żel utrwalający w kolorze brązowym. Kolor jest na tyle neutralny, że pasuje do moich blond kosmyków, ale używam go także wtedy, gdy przyciemniam brwi, by uzyskać nieco bardziej wyrazisty efekt. Formuła żelu pozwala utrzymać włoski w ryzach przez większą część dnia. Dodatkowo brwi są optycznie zagęszczone. Aplikator nie przypomina standardowej szczoteczki od tuszu, bo i takie produkty do brwi posiadałam. Ten jest znacznie cieńszy, dlatego zawsze pamiętam, by usunąć nadmiar produktu przed nałożeniem. Efekt są delikatnie przyciemnione, ułożone włoski. Makijaż wydaje się być bardzo naturalny a zarazem spójny. Przydatność produktu to 6 miesięcy, ale dla mnie niewykonalnym jest wyczerpać żel przed tym czasem. Na drogeryjnych półkach wciąż ciężko o produkty do utrwalenie naszych brwi. Ostatnio wpadł mi w oko żel stylizujący, tym razem od Lovely, czyli siostrzyczki Wibo. Mniejsza wersja i równie kusząca, dlatego niebawem postaram się i ją wypróbować. Ile jednak kosztuje taka przyjemność? Zaskakująco niewiele.
Skład: Aqua, Glycerin, Acrylates/Palmeth-25 Acrylate Copolymer, Mica, CI 77499, CI 77491, PVP, CI 77891, Phenoxyethanol, Sodium Dehydroacetate, Potassium Hydroxide, Potassium Sorbate, Allantoin, Ethylhexylglycerin, Bisabolol, CI 75470, Farnesol, Tocopherol.
Nie jestem w stanie określić, czy większa ze mnie różoholiczka, bronzeroholiczka czy kobieta mająca kota na punkcie rozświetlaczy. Czasami w makijażu stawiam na te wszystkie trzy produkty, a są i dni, gdy wybieram tylko jeden. W każdej z tych kategorii mam jednak niezastąpionych ulubieńców. Porozmawiajmy jednak o różu. I to nie byle jakim. Powiedzenie kto się czubi, ten się lubi idealnie zobrazuje naszą początkową relację. Wcześniejsze zauroczenie różami z serii Natural Beauty Blusher było tak silne, że w szafie Lovely nie dostrzegałam żadnych innych, godnych uwagi, różowych mazideł. Również i obok Oh, Oh Blusher przeszłam początkowe bez żadnego Oh!, a tym bardziej Ah! - po prostu wydawał się być zbyt błyszczący i nachalny. Wtedy jednak w moje kobiece łapki wpadło trio od Wibo (a tutaj o nim było), gdzie znalazł się produkt bardzo podobny kolorystycznie. Pokonałam więc mój irracjonalny strach i poznałam najbardziej uroczy, niesamowicie mieniący się, holograficzny róż. Dzięki nietypowemu połączeniu różowych tonów i złotych drobinek, nijak można określić, czy na policzku wygląda bardziej na brzoskwinkę czy modny koral. Połyskujące drobinki odbijają światło, nadając przy tym skórze zdrowego wyglądu. Więcej nie trzeba. Żadnych rozświetlaczy, bronzerów... i bez nich zaróżowione policzki przyciągają wzrok. Taka wersja kolorystyczna nie jest uniwersalna i nie dla każdego, ale jak już spotka idealną właścicielkę, to nieprędko pozwoli o sobie zapomnieć. Historia prawdziwa. Znajdziecie go zawsze na wierzchu, w mojej kosmetycznej szufladce.
Cena: 9,39 zł / Więcej o produkcie
Wibo - Eyeliner Queens' Eyes
Skład: Aqua, Styrene/Acrylates Copolymer, Glycerin, CI 77499, Acrylamide/Sodium Acryloyldimethyltaurate Copolymer, Isohexadecane, PVP, Phenoxyethanol, Polysorbate 80, Allantoin, Sorbitan Oleate, Ethylhexylglycerin, Tocopherol.
Może być tanio a zarazem dobrze. Zasada jest jedna - trzeba tylko dobrze szukać. Produkty z niższej półki cenowej niekiedy wcale nie odbiegają jakością od tych popularnych, drogich marek. Minusem bywa jednak często ilość wersji kolorystycznych. Droga marka miałaby już pewnie w zanadrzu eyeliner w kolorze złota, bieli z purpurowymi drobinkami i błyszczącego błękitu, a mnie tymczasem zadowala metaliczne srebro. Lubię również produkty, które dostępne są stacjonarnie - by się im przyjrzeć, kilkukrotnie obrócić opakowanie między palcami, poszukać testera... Właśnie dlatego, na pierwszy ogień poszły trzy kosmetyki, które widywałam w rossmannowskich szafach. Dwa z nich, jeszcze całkiem niedawno.
Cena: 9,39 zł / Więcej o produkcie

__________________________
Czarny eyeliner króluje za dnia, jednak na nocne podboje, zostawiam sobie coś specjalnego. Był czas, gdy od kolorowych kresek nie stroniłam. Począwszy od niebieskich, na różowych skończywszy. Nie przeczę, że po dzień dzisiejszy zdarzy mi się takie makijażowe szaleństwo, ale zdecydowanie częściej sięgam po eyelinery w kolorach bardziej stonowanych - ciemnej zieleni, szarości a nawet... srebra. Właśnie taka perełka znalazła się w ubiegłorocznej kolekcji Wibo. Metaliczny połysk warto połączyć z czarną kreską. Idealny kontrast nadaje spojrzeniu pazura. Prosty sposób na wieczorowy makijaż przy użyciu zaledwie dwóch produktów do oczu. Cienki pędzelek, ułatwiający aplikację i szybko zastygająca formuła, to coś, czego wymagam od takich kosmetyków. Trwałość? Zadowalająca. Chociaż nie zawsze pierwsza warstwa okazuje się być kryjąca, to poświęcenie kilku minut, na dopełnienie prześwitujących fragmentów, może przynieść wiele korzyści. Uwaga! Produkt tylko dla odważnych kobiet oraz tych lubiących ekstrawagancję. Chociaż to edycja limitowana, warto sprawdzić, czy pojedyncze sztuki nie zostały jeszcze na półkach drogeryjnych szaf.Skład: Aqua, Styrene/Acrylates Copolymer, Glycerin, CI 77499, Acrylamide/Sodium Acryloyldimethyltaurate Copolymer, Isohexadecane, PVP, Phenoxyethanol, Polysorbate 80, Allantoin, Sorbitan Oleate, Ethylhexylglycerin, Tocopherol.

Może być tanio a zarazem dobrze. Zasada jest jedna - trzeba tylko dobrze szukać. Produkty z niższej półki cenowej niekiedy wcale nie odbiegają jakością od tych popularnych, drogich marek. Minusem bywa jednak często ilość wersji kolorystycznych. Droga marka miałaby już pewnie w zanadrzu eyeliner w kolorze złota, bieli z purpurowymi drobinkami i błyszczącego błękitu, a mnie tymczasem zadowala metaliczne srebro. Lubię również produkty, które dostępne są stacjonarnie - by się im przyjrzeć, kilkukrotnie obrócić opakowanie między palcami, poszukać testera... Właśnie dlatego, na pierwszy ogień poszły trzy kosmetyki, które widywałam w rossmannowskich szafach. Dwa z nich, jeszcze całkiem niedawno.
Czy warto sięgać po tanie kosmetyki? Co sprawia, że produkt zyskuje miano ulubieńca?
według mnie cena nie idzie w parze z jakością :) wciąż nie mogę przekonać do tego koleżanek..
OdpowiedzUsuńU mnie jest znacznie lepiej - już udało mi się przekonać kilka osób, jakie fajne perełki można znaleźć wśród tańszych marek. Oczywiście niektóre drogie produkty są niezastąpione, ale dla mnie chociażby na razie nie ma żadnego zastępstwa na Fixing Powder z Wibo :) Jest jedyny w swoim rodzaju!
UsuńMam swoich ulubieńców wśród drogich marek, ale i też kilka perełek wśród tanich kosmetyków, jak na przykład puder matujący z Rimmela czy podkład Colorstay lub paletki Wibo. Jednak zdecydowanie te z wyższej półki skradły moje serce, bo chociaż mniej kosztownymi można osiągnąć podobny efekt to jednak trzeba włożyć w to więcej pracy i czasu :)
OdpowiedzUsuńW niektórych przypadkach tak jest. Ja ostatnio rozkochałam sięw drogich tuszach - mimo, że wśród Wibo, Essence i Eveline mam kilku ulubieńców, to kilka pociągnięć mascarą Muse i mam wymarzony efekt :)
UsuńNo właśnie szukam dobrego :) Co polecasz? :)
UsuńJa jestem zachwycona ofertą Muse. Mam wersję z silikonową szczoteczką i daje tak naturalny efekt, jak żaden tusz jaki posiadam. Do tego nie potrafię nią skleić rzęs i bajecznie podkręca rzęsy. Wcześniej nie odstępowałam na krok mascary od Glazel. Mają strasznie tandetne opakowania kosmetyków, ale jakość samych produktów jest naprawdę świetna - używam rozświetlającego bronzera, którego wieczko starło mi się już niemiłosiernie, mięciutkiej kredki, no i mascary, z której zdrapały się wszelkie napisy i odpadł ozdobny krążek. Z tańszych to lubię sięgać po Wibo, Lovely i Essence. Z Lovely poluję teraz na tę różową, z Wibo na zieloną, a z Essence, to chyba miałam już większość - najbardziej lubiłam tę w niebieskim opakowaniu, wodoodporną. Zawsze trafiała do wakacyjnej kosmetyczki, ale trzeba było uważać, by nie skleić rzęs.
UsuńWłaśnie ostatnio jedna blogerka polecała mi tą z Lovely, więc nie pozostaje mi nic tylko kupić i testować :) Dziękuję :*
UsuńZ Twoich ulubieńców znam tylko eyeliner z Wibo.
OdpowiedzUsuńA co do pytań to według mnie czasem te tanie produkty są o wiele lepsze od tych drogich.:)
Ooo tak, ale trzeba się postarać, by wyszukać te tak zwane perełki. Bo jest ich sporo, tylko nie zawsze jest ochota na testowanie i przedzieranie się przez buble.
Usuńtez lubie ten zel do brwi ;)
OdpowiedzUsuńCzyli nie jestem osamotniona w tym wyborze! :)
UsuńGdzieś na kanale u Kajmanowej słyszałam, że ten żel do brwi z Wibo ma w sobie jakieś złote refleksy i przez to go nie kupiłam - Tobie ufam, więc jak tylko skończy się mój Catrice, do którego nie mam dostępu to ten będzie następny w kolejce :) Eyeliner Wibo to powinien dostać jakąś nagrodę - wychwalają go nawet najlepsze makijażystyki, a za taką cenę to grzech nie mieć go u siebie. Różu niestety nie znam - ale co to za problem poznać, prawda ? :)
OdpowiedzUsuńI ten wodoodporny eyeliner też jest świetny! Chociaż odrobinę za szybko wysycha. Ale może to właśnie przez jego właściwości :)
UsuńWpadł mi w oko ten róż, ma naprawde bardzo ładny odcień. Muszę mu się przyjrzeć z bliska :)
OdpowiedzUsuńWydaje się być bardzo wieczorowy, ale ja sięgam za niego bardziej do dziennego makijażu. Nie bawię się wtedy w nakładanie rozświetlacza.
Usuńnie przepadam za wibo, szczerze ejszcze jakos nie znalazlam kosmetyku ktory bym polubila od nich tak ze wroci do mnie ponownie
OdpowiedzUsuńA można podpytać jakie do tej pory używałaś? :) Ja mam podobnie z innymi markami. Ciężko mi się przekonać do Bourjois czy Maybelline.
UsuńŻel do brwi wydaje mi się całkiem niezły.
OdpowiedzUsuńI jest dość uniwersalny :)
UsuńNie znam żadnego z tych produktów:)
OdpowiedzUsuńA już tylko dwa z nich jest szansa poznać. Mam nadzieję, że żel będzie długo, długo dostępny, bo w tej cenie ciężko znaleźć coś dobrego.
UsuńRóż z Lovely jest kuszący... nawet za bardzo! ;D
OdpowiedzUsuńWarto podpatrzeć w Rossmannie, czy to kolor dla Ciebie. Chociaż ja się tak bardzo wzbraniałam, a tu jednak idealnie się wpasował. :)
UsuńNie miałam żadnego z tych produktów, ale zainteresował mnie zel do brwi. Musze go poszukać.
OdpowiedzUsuńOstatnio rzadko go widywałam, ale ten z Lovely wydaje się być bardzo podobny, tylko jakby w wersji miniaturowej :) Może uda mi się zrobić porównanie.
UsuńZ Twoich ulubieńców nie mam nic ale mam trio z Wibo do konturowania i jestem zachwycona:) Nie używam już nic innego ;)
OdpowiedzUsuńZ Twoich ulubieńców nie mam nic ale mam trio z Wibo do konturowania i jestem zachwycona:) Nie używam już nic innego ;)
OdpowiedzUsuńJa mam wszystkie produkty z tej serii do konturowania i trio naprawdę jest bezkonkurencyjne, chociaż pozostałe produkty też wydają się godne uwagi.
UsuńZauważyłam, że ostatnio dużo osób lubi produkty Wibo ;)
OdpowiedzUsuńChyba przez tę całą przemianę :) Z początku neutralna marka jak MissSporty, a teraz serwuje wspaniałe perełki :)
UsuńJa często celuję w tańsze kosmetyki i zdarza mi się znaleźć ulubieńców. Chociaż wśród tych rujnujących kieszeń też mam faworytów :D
OdpowiedzUsuńJa ostatnio wzdycham do droższych mascar :)
UsuńDla mnie perełką roku stał się rozswietlacz z wibo- diamond illuminator to jest kosmetyk naprawdę godny polecenia jak na stosunek jakosci do ceny:)
OdpowiedzUsuńA próbowałaś tego sygnowanego przez P. Krupińską? :) Jest jeszcze bardziej błyszczący, typowo wieczorowy a równie trwały :)
UsuńU mnie niestety tez żel z Wibo do brwi średnio się sprawdza ;/ Nawet jak wytrę szczoteczkę to produktu nadal jest na niej za dużo i nie raz zrobię sobie przez to plamę na środku brwi :P
OdpowiedzUsuńU mnie podobnie jest z żelem od Eveline. Szczoteczka jest dla mnie za duża i zawsze pacnę jakąś plamę :)
UsuńTak to jest, jak człowiek ma dwie lewe ręce :P
UsuńTeż lubię ten żel do brwi :) Ogólnie uwielbiam kosmetyki Wibo.
OdpowiedzUsuńJest nas coraz więcej! :)
UsuńTyle już się naczytałam o różu Wibo, że wczoraj podczas zakupów znalazł się i w moim koszyku :) Zobaczymy co uda mi się z niego wycisnąć ;)
OdpowiedzUsuńDaj znać, czy przypadł Ci do gustu :)
UsuńUwielbiam go i powiem szczerze, że to jedyny tak czarny eyeliner w żelu jaki kiedykolwiek używałam, w dodatku w banalnej cenie i zawsze dostępny w Rossmann . Po co szukać czegoś lepszego :)
OdpowiedzUsuńPS: zachwyciła mnie szata graficzna Twojego bloga. Jest bardzo spójna! BRAWO!
Czarnego też używam! :) Ale w wersji wodoodpornej. Szkoda tylko, że przez swoją wodoodporną formułę czasami wysycha w opakowaniu, ale używając go codziennie nie jest to zbyt duży problem, no szybciutko też go zużywam.
UsuńOstatnio mam coraz większy zamiar kupić ten żel do brwi, mam jednak dylemat czy nie będzie się odznaczać w połączeniu z cieniami do brwi ...
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od koloru brwi. Jeżeli chodzi o cienie, zawsze używam tego podwójnego zestawu z Catrice. Jasny cień nakładam na początek brwi, gdzie włosków jest mniej, ciemniejszy nieco dalej, by nadać ładny łuk. W tym własnie miejscu utrwalam też włoski żelem Wibo. Makijaż jest spójny, brwi wyglądają naturalnie a jednak symetrycznie :)
UsuńJuż od dłuższego czasu testuje kosmetyki do brwi i nie mogę znaleźć idealnego, które by mi pasował. Ciągle zmieniam... Może proponowany przez Ciebie u mnie tez się sprawdzi skoro Ty go tak chwalisz.
OdpowiedzUsuńZa taką cenę warto spróbować :) Ja aktualnie poszukuję jeszcze niedrogiego żelu do brwi, ale w bezbarwnego. Czasami stawiam na nieco ekstrawagancki makijaż i nie zawsze akurat brąz jest pożądany na brwiach :D
Usuńuwielbiam kosmetyki wibo :)
OdpowiedzUsuńJest nas coraz więcej! :)
UsuńLubię Twoje zdjęcia - są ciekawe, masz swój styl!
OdpowiedzUsuńCo do Wibo i Lovely, to słabo znam te marki. Zainteresowałam się nimi przez blogi, a kupuję głównie lakiery do paznokci, które polubiłam.
Jest mi naprawdę bardzo miło! :)
UsuńTo z Wibo szczerze mogę polecić rozświetlacze i bronzery! :) Dorównują naprawdę drogim produktom :)
Ja również jestem zachwycona kosmetykami marki Wibo! :)
OdpowiedzUsuńA to, co szykują na marzec, przechodzi wszelkie pojęcie! :)
UsuńMam 3 matowe eyelinery z wibo :) kilka pomadek lovely, i kilka innych produktów i lubię :)
OdpowiedzUsuńTeż o ile mi ciężko dopasować tusz do rzęs to te z wibo sprawdzają się bardzo dobrze :)
Ja najczęściej używam wersji z Wibo Panoramic Lashes. Chociaż i BoomBoom ma coś w sobie, tylko trzeba nakładać go ostrożnie...
UsuńBardzo ładne zdjęcia:) nie znam chyba żadnego z tych kosmetyków:) ja jestem bardzo różnorodna. Wybiorę cos dla siebie i z tanich kosmetyków jak rownież cos z selektywnych. Cena nie zawsze idzie w parze z jakością. Choć często tak.
OdpowiedzUsuńBardzo poprawne podejście :)
Usuń