Dear, Klairs - kultowy BB, Charlotte Cho i czarny cukier

Moje drogie... są takie marki, które chociaż bardzo znane, umykają uwadze nawet prawdziwym fankom pielęgnacji i makijażu. Chociaż kultowe, to wciąż nieznane. Całkiem niedawno podzieliłam się z Wami zdjęciem na Instagramie. Malutki fragment opakowania kremu BB od Dear, Klairs. I wiecie co? Chyba czas najwyższy, by te azjatyckie kosmetyki wyszły z cienia. Może będzie jeszcze o nich głośno, a przynajmniej ja się o to postaram...

Gentle Black SugarFacial Polish - Maseczka, czarny cukier, SokoGlam, Charlotte Cho

Elementarz pielęgnacji, Charlotte Cho i SokoGlam

Tak coś czułam, że gdzieś już wyniuchałam kosmetyki tej marki. Po lekturze, jaką zaserwowała mi Charlotte Cho, błądziłam trochę po jej Internetowym sklepie SokoGlam. Właśnie tam znajdziecie kosmetyki Dear, Klairs. Wystarczy spojrzeć, ile pozytywnych recenzji uzbierały, by zrozumieć, że coś dobrego w trawie piszczy. Teraz jednak zakupy stają się znacznie prostsze, bo marka pojawia się także w naszych polskich drogeriach online. Czemu więc warto przyjrzeć się tym produktom bliżej?

Marka wierzy w minimalizm kosmetyczny. Ponoć nie potrzeba wielu kosmetyków o pojedynczych zaletach, gdy można ograniczyć się do kilku - ale tych niezwykłych, szczególnych, będących skupiskiem wszystkiego, co naprawdę potrzebne jest naszej skórze. A twórcy kreują swoje produkty z myślą o cerze wrażliwej. Dlatego... trzymają na dystans parabeny, oleje mineralne czy alkohole. Zwie się to zasadą 4 ''BEZ'', bo... Doceniają naturalne składniki, mające według nich niesamowitą moc regeneracji. Jest więc sposób na kosmetyki bez alkoholu, bez testowania na zwierzętach, bez parabenów i bez sztucznych barwników. Hej, to prawdziwi miłośnicy zwierzaków! Sami przyznajcie - to naprawdę się ceni!

Kultowy krem BB dla jasnej cery Illuminating Supple Blemish Cream SPF 40, PA++, SokoGlam, Charlotte Cho

Dear, Klairs - Illuminating Supple Blemish Cream SPF 40, PA++

Przy moim ostatnim BB od Skin79 byłam święcie przekonana, że długie nazwy kosmetyków to pojedyncze przypadki. Taaak? A jednak z tego właśnie słyną wyroby koreańskich marek kosmetycznych. I w gruncie rzeczy przestaje mi to przeszkadzać. Bo przecież nie o nazwę chodzi, a o działanie. Nasze europejskie koncerny serwują nowy, rozświetlający podkład, a tak naprawdę z rozświetleniem ma on niewiele wspólnego. Dodatkowo, żeby odkryć wartość SPF, można się nieźle nagimnastykować, a bywa i tak, że informacji tej w ogóle nie znajdziemy - nawet małym druczkiem. Tymczasem...

Popularny krem BB od Dear, Klairs, to nie tylko gwarancja SPF 40, ale także PA++. Lato, jesień, zima, wiosna... sprawdzi się o każdej porze roku. Rzecz jasna nie zwalnia Nas z używania kremu na dzień z filtrem, ale... co dwie głowy to nie jedna, a co dwa filtry to bezpieczniejsza skóra! Ten problem mamy więc z głowy, bo dodatkowa ochrona zawsze jest mile widziana.

Jeden, jedyny

W gamie kolorystycznej znajdziemy... tylko jeden kolor. Nie ma wersji jasnej, średniej i ciemnej. Krem BB dedykowany jest kobietom o bladej buźce, chociaż należy wspomnieć, że jak na BiBik przystało - doskonale stapia się z cerą i wcale nie musimy mieć wampirzej buźki. Wschodni ideał, to jaśniutka twarz, dlatego opalone panie raczej niech nie oglądają się za Illuminating Supple Blamish Cream. Na poniższym zdjęciu zestawiłam ze sobą trzy produkty, które kobietom powinny być znane - wersję kremu BB od Skin79 w kolorze Orange, Missha Perfect Cover w kolorze No21 oraz BiBik od Dear, Klairs. Jak na dłoni (ekhem, twarzy!) widać, że ani z niego pomarańcza, ani typowy, ziemisty kolorek. Jest raczej neutralny, w kierunku żółtych tonów. 

Kultowy krem BB dla jasnej cery, kolory, swatche, odcienie, Skin 79 Orange i Missha Perfect Cover No21 z Illuminating Supple Blemish Cream SPF 40, PA++, SokoGlam, Charlotte Cho

Dodatkowo znalazłam mu jeszcze jedno zastosowanie - gdyby dodać dosłownie kropelkę do ciemniejszego BiBika innej marki (w tym wypadku eksperymentowałam ze Skin79), możemy ładnie rozjaśnić go nawet o odcień, nie zaburzając tym samym jego kryjących właściwości. Ekonomicznie i z pomysłem! 

Kryć, czy nie kryć - oto jest pytanie

Nieskromnie przyznam, że nie pierwszy to mój krem BB, ale pierwszy o tak delikatnym kryciu. Fanki efektu maski nie znajdą w nim sprzymierzeńca. Przy problemach skórnych niezbędny będzie korektor, ale nie sprawia to, że BiBik jest przez to niegodny blogerskich pochwał. Przede wszystkim przypadnie do gustu osobom o zdrowej, zadbanej cerze, ale również cerze trądzikowej, o ile mamy pod ręką dodatkowy produkt w formie kamuflażu. BiBik możemy bez obaw aplikować na całej twarzy - nawet pod oczami. Nie wysusza, pozostawia skórę nawilżoną, dlatego gdy nie lubimy takiego 'zdrowego' efektu na skórze, niezbędny będzie puder matujący. 

Klairs podbija kobiece serca swoim BiBikiem. Ale czy chodzi tylko o SPF i PA? Pokochano go również za jego... przejrzystość. Może brzmi to trochę banalnie, może nawet nieco zabawnie, ale właśnie to porównanie najlepiej do niego pasuje. Możemy skończyć aplikację na jednej warstwie, bądź pokusić się o nieco mocniejszy (ale wciąż stonowany) efekt krycia. Chodzi tutaj o WARSTWY. Jeżeli nakładamy produkt za pomocą gąbeczki, wcale nie musimy poprzestać na jednej warstwie. Po tylu testach polecam jednak nakładać krem za pomocą pędzla - krycie jest znacznie lepsze, chociaż aplikacja nieco trudniejsza. 

Naturalnie piękna

Krem BB już na wstępie powita Was hasłem -You look so wonderful just the way you are. Be natural, Klairs. I sam też dzielnie się tego trzyma. W składzie znajdziemy kwas hialuronowy, który nawadnia skórę, a także witaminę B3 (niacynamid), która stymuluje syntezę kolagenu. W tym właśnie miejscu sprawdza się to, co obiecują kremy BB - kolor i odżywienie! Bo zdrowa, ładna skóra, to nie tylko ta ukryta pod grubą warstwą kryjącego podkładu - takie produkty lepiej zostawić na specjalne wyjścia. Na co dzień mamy przede wszystkim karmić cerę tym, czego najbardziej potrzebuje.

Cena: około 99 zł / LINK

Kultowy krem BB dla jasnej cery Illuminating Supple Blemish Cream SPF 40, PA++, SokoGlam, Charlotte Cho

Podsumowanie produktu jednym zdaniem wydaje się być nie tyle niewykonalne, co niedopuszczalne. Azjatycki kosmetyki zaskakiwały, zaskakują i będą mnie zaskakiwać. Zresztą - pewnie nie tylko mnie. O tym BiBiku przy każdej okazji mówię niemało - przede wszystkim przypadłyby do gustu tym, którzy podziwiają  delikatne, wschodnie makijaże. Zakryje drobne zaczerwienienia, żyłki i niewielkie różnice kolorystyczne na naszej buźce. Przy trudniejszej, trądzikowej cerze musi iść w duecie z kryjącym produktem - stanowić będzie dla niego świetną bazę. Najlepiej aplikuje się go gąbeczką, lubi troszeczkę ścierać się w okolicy noska, ale to już kwestia całodziennego noszenia i moich niekontrolowanych wycieczek ręki w kierunku twarzy. Nie lubię go zbyt mocno utrwalać pudrem - nie taka jego idea. W końcu to podkład rozświetlający, więc dajmy mu trochę błyszczeć! Pod koniec dnia ratuję się tylko jedną bibułką matującą - właśnie w kącikach przy nosie. W pozostałych rejonach błyszczenie jest naprawdę delikatne, naturalne i ładne - szczególnie podoba mi się to w rejonie kości policzkowych. 
SKŁAD: Water, Cyclopentasiloxane, Butylene glycol, Ethylhexyl methoxycinnamate, Betaine, Cetyl ethylhexanoate, Titanium dioxide, Caprylic/capric triglyceride, Niacinamide, Polysorbate 60, Dimethicone, Cetyl peg/ppg-10/1 dimethicone, Zinc oxide, Yellow oxide of iron, Isoamyl p-methoxycinnamate, Diethylamino hydroxybenzoyl hexyl benzoate, Bentonite, Sodium chloride, Silica, Red oxide of iron, Bis-ethylhexyloxyphenol methoxyphenyl triazine, Stearic acid, Dimethicone/vinyl dimethicone crosspolymer, Chlorphenesin, Talc, Black oxide of iron, Tocopheryl acetate, Fragrance, Centella asiatica extract, Sodium hyaluronate, Glycyrrhiza glabra (licorice) root extract, Portulaca oleracea extract, Piper methysticum leaf/root/stem extract, Illicium verum(anise) fruit extract, Citrus paradisi(grapefruit) fruit extract, Nelumbium speciosum flower extract, Paeonia suffruticosa root extract, Scutellaria baicalensis root extract, 1,2-hexanediol, Caprylyl glycol, Adenosine, Sodium ascorbyl phosphate, Linum usitatissimum (linseed) seed extract, Hibiscus esculentus fruit extract, Aloe barbadensis leaf juice, Arctium lappa root extract, Hibiscus mutabilis flower extract, Corchorus olitorius leaf extract.
Gentle Black SugarFacial Polish - Maseczka, czarny cukier, SokoGlam, Charlotte Cho


Dear, Klairs - Gentle Black SugarFacial Polish

Cukrowe peelingi to dla Nas nie nowość, ale o czarnym cukrze słyszało pewnie niewielu. Jesienna chandra dopada nie tylko nasz umysł, ale także ciało. Skóra jakaś mniej skłonna do tego, by ładnie się prezentować, makijaż jakoś ciężko na niej wykonać. W ruch idą kremiki, sera, maseczki i peelingi. Właśnie, złuszczanie to podstawa. Latem jesteśmy do nich nieprzychylnie nastawieni, gdy mamy z ich pomocą pozbyć się opalenizny. No, ale czasami trzeba! Za to jesienią ta czynność staje się przyjemniejsza a skoro skóra coraz bardziej sucha - jest też i większa motywacja. 

Gentle Black Sugar, to dla mnie produkt uniwersalny. Traktuję go nie tylko jako peeling, ale także maseczkę nawilżającą. Malutki słoiczek wydaje się z początku niewart swojej ceny, ale to taka gra z konsumentem. Właściwie przy jednym użyciu potrzebujemy niewielką ilość produktu. Łączymy go z wodą i aplikujemy na twarz. Możemy teraz peelingować, zdzierać, szorować i pozbywać się martwego naskórka. Ja robię to jednak troszkę inaczej...
  • Najpierw nawilżam skórę wodą, ale niezbyt obficie.
  • Nabieram odrobinkę produktu na palec i pozostawiam po kropeczce w pięciu rejonach: na nosku, obu policzkach, czole i brodzie.
  • Rozpoczynam delikatny masaż palcami, wykonując okrężne ruchy i rozprowadzając peeling na całej twarzy (omijając tylko okolice oczu)
  • Zaczynam od delikatnych ruchów, ale w razie potrzeby zwiększam odrobinę nacisk.
  • Pozostawiam produkt na twarzy na 2-3 minuty.
  • Delikatnie zmywam peeling za pomocą zwilżonego ręcznika. 
  • Sięgam po delikatny tonik.
  • Aplikuję nawilżający krem albo maseczkę. 
Tylko tyle. Pozostawienie na moment peelingu na twarzy bardzo przypadło mi do gustu. Czuję, że moja skóra wyciąga z niego to, co najlepsze. Mimo bardzo mocnego oczyszczenia, zaraz po aplikacji następnego produktu moje skóra wraca do normy. Nie jest ściągnięta, obolała czy zbytnio zaczerwieniona. Cena: około 75 zł / 60 g / LINK

Gentle Black SugarFacial Polish - Maseczka, czarny cukier, SokoGlam, Charlotte Cho

Zapach przywodzi na myśl zioła - troszeczkę drażni nosek swoją intensywnością, ale jednocześnie koi zmysły i przywołuje wspomnienia. Raz przeczytałam, że pachnie jak coca-cola, ale śmiem się z tym nie zgodzić. Nie raz już spotykałam się z tą aromatyczną mieszanką i zawsze przygoda z takowymi kosmetykami szybko się nie kończyła. Bo ja lubię takie ekscentryczne mieszanki, które szybko nie dają o sobie zapomnieć. Gdybym miała szybciutko przywołać kosmetyk o podobnym zapachu, to bez wątpienia byłby to podkład od Dr. Hauschka.

Atutów w składzie produktu jest kilka - przede wszystkim czarny cukier, którego zadaniem jest usunąć martwy naskórek, ale jednocześnie nie podrażnić skóry. Masło shea odpowiedzialne jest za komfort i odpowiednią pielęgnację, olejek z żurawiny działa przeciwstarzeniowo, olejek andiroba koi a witamina E uelastycznia skórę. Sam skład nie jest przesadnie długi a większość zajmują wyżej wspomniane dodatki. 
Skład: Caprylic/Capric Triglyceride, Black Strap Powder, Cetyl Ethylhexanoate, Petrolatum, Glycerin, Tocopheryl Acetate, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Candelilla Wax Esters, Peg-7 Glyceryl Cocoate, Polysorbate 20, Beeswax, Cetyl Alcohol, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Powder, Fragrance, Carapa Guaianensis Seed Oil, Vaccinium Macrocarpon (Cranberry) Seed Oil

Gentle Black SugarFacial Polish - Maseczka, czarny cukier, SokoGlam, Charlotte Cho

Oba produkty wymęczone, wytestowane i pokochane. Chociaż ukrywać nie będę, że większą sympatią pałam do peelingu. Swoją drogą, ostatnio kolorówka staje się dla mnie mniej znacząca niż pielęgnacja - może stąd ten wybór. Nie bez powodu nie poświęciłam tym produktom oddzielnych wpisów - mamy tutaj kosmetyk, który zadba o naszą skórę oraz ten, który za dnia poprawi jej wizualny wygląd w kilka minut. Właściwie kosmetyki od Dear, Klairs dedykowane są wrażliwej cerze. Ale nie sugerujcie się tym zbytnio - nie wysuszają, nie podrażniają, są hipoalergiczne i nie posiadają pewnych składników, które szkodzą nie tylko cerze wymagającej. 

A może jesteście w stanie zaproponować mi inne, równie skuteczne produkty od Dear, Klairs?