Z reguły nie lubię kontrowersyjnych rzeczy. Zawsze trzymam się na uboczu, lubię spokój, ciszę i poczucie bezpieczeństwa. Adrenalina skacze mi tylko przy czytaniu książek, oglądaniu seriali i na ostatnim egzaminie sesji, gdy znów - nieładnie mówiąc - olałam naukę. Jeżeli chodzi jednak o kosmetyki i gadżety związane z dbaniem o siebie, nie patyczkuję się i sięgam po wszystko, co wyda się być godne mojej uwagi. Nieważne, że ktoś powie za tanie, za brzydkie, za tandetne... Wstydź się!

Ale ja się nie wstydzę. Czytając wpis u Agu Blog, byłam zszokowana, jak wiele negatywnych słów padło wobec zwyczajnie niezwyczajnej szczotki. Tym bardziej cieszę się, że ją mam, używam, korzystam z jej dobroci i zarazem nie mam tego, co wszyscy (ale piąteczka dla osób, które dostrzegły potencjał Tangle Angel!). Otóż ta niepozorna szczotka zyskała już zażartych wrogów i rzeszę zwolenników. Co jest w niej więc takiego kontrowersyjnego?

Kształt. To on podsyca te wszystkie dyskusje. Jako że wszyscy pamiętamy, jak to było, gdy na rynku pojawił się Tangle Teezer, nie muszę chyba przypominać, jakie początkowo zbierał opinie. Ale.. Nie kupię, bo to plastikowa szczotka. Nie kupię, bo wygląda tandetnie. Nie kupię, bo to za drogi gadżet. Czyżby? Obecność wersji TT w większości drogerii sugeruje, że nie taka straszna szczotka, jak ją opisywali. Kiedy już większość osób zakochała się w TT, zapomniała, co o niej sądziła tuż na początku. Teraz nastał jednak czas na Tangle Angel.
Tangle Angel - Klasyka, czy może wersja ekstremalna?
Tym razem kształt jest nieco bardziej ekstrawagancki, niż szczotki, które do tej pory królowały na rynku. Ale tyczy się to głównie wersji podstawowej. Już z daleka widać jaka to boska szczotka! Tfu! Anielska, bo kształtem przypomina właśnie posturę smukłej anielicy, o nienagannej posturze i pięknych skrzydłach. Wybrałam perłową wersję, bo najbardziej wpisała się w mój gust. Dostępna kolorystyka robi wrażenie - przez złoto, róż aż po klasyczną czerń. Tutaj do wyboru mamy dwa rozmiary. Większa nazywa się Extreme. To typowe modele dla gadżeciaży, a ja właśnie taka jestem. Chociaż szczotka zazwyczaj grzeje kącik w szufladzie, to lubię zostawić ją na widoku. Cieszy oczy i dodaje toaletce jakiegoś boskiego pierwiastka.
Mamy do wyboru także Tangle Angel Cherub, czyli model przeznaczony dla dzieci (ewentualnie do torebki) oraz Shine Angel - do modelowania. Jest także i piąty model...
Mamy do wyboru także Tangle Angel Cherub, czyli model przeznaczony dla dzieci (ewentualnie do torebki) oraz Shine Angel - do modelowania. Jest także i piąty model...
Gdy nie lubisz zbytniej ekstrawagancji...
Wtedy postaw na klasyczny model. Dosłownie. Tangle Angel Classic to szczotka mniej wyróżniającą się, ale równie ciekawa. Występuje w dwóch kolorach - mamy standardowo wersję białą i czarną. Przyznam, że ta druga jakoś nie może d.ać mu spokoju Ma nieco inny kształt od smukłego aniołka, którego posiadam. Chciałabym zgrzeszyć i dołączyć ją do mojej kolekcji. Jako że nie jest mi jeszcze tak dobrze znana, pozostaje mi tylko odesłać Was do dwóch wpisów, które pomogą Wam zdecydować, który model jest bardziej dla Was - lawina pięknych zdjęć i masa przydatnych informacji, to bez wątpienia wpisy u Miskejt i AguBlog.

Wykonanie szczotki
Lekkość szczotki może sugerować niezbyt porządne wykonanie. Błąd. Wersja Tangle Angel jest nieco cięższa od kultowego Tangle Teezera, ale wciąż tak dobrze wyważona, że wręcz ledwie wyczuwalna przy rozczesywaniu. Swoją drogą i do wykonania nie mogę mieć zarzutów. Wiedzcie, że jestem okropną gapą i przedmioty lecą mi z rąk. Szczotkowy aniołek chyba potrafi latać, bo krzywdy do tej pory sobie nie zrobił. Specjalistką nie jestem, by wytłumaczyć Wam co jest tak magicznego w rozmieszczeniu ząbku - a coś jest na pewno, bo nie wyobrażam sobie sięgać po inne szczotki niż te mające w nazwie Tangle. Rozczesywanie jest łatwe, proste i przyjemne - zarówno w czasie dnia, jak i tuż po myciu włosów. Tego oczekuję od szczotki i to też oferuje mi Tangle Angel. Dodatkowo, ścięta część trzonka oferuje nam możliwość postawienia szczotki - tak, by prezentowała się ładnie na toaletce.
Gdzie szukać i ile to kosztuje?
Mogłoby się wydawać, że cena będzie znacząco różnić się od innych, dostępnych na rynku plastikowych szczotek. Nic bardziej mylnego. Chociaż Tangle Teezer nie kosztuje już tyle co kiedyś, to ceny Tangle Angel zaczynają się już od 30 zł (na promocji) po koło 47 zł za wersję Extreme. Biorąc pod uwagę porządne wykonanie, nie jest to zakup na kilka miesięcy a znacznie, znacznie dłużej. W każdym razie - opłacalny! W moim mieście na próżno szukać ich stacjonarnie. Ciężko mi jednak stwierdzić, jak jest w większych miastach. Bez wątpienia znajdziecie je jednak na na stronie J&P Cosmetics, gdzie zresztą są także cienie Eyemajic i kosmetyki Makeup Revolution.

Tangle Teezer czy Tangle Angel?
Przez moje ręce przeszła już kompaktowa wersja Tangle Teezera (którą aktualnie przemocą przejął mój kot), oryginalna wersja TT i tańszy zamiennik. Coś więc o tych szczotkach już wiem i porównanie z Tangel Angel nie przysporzyło mi problemu. Baaaa, było wręcz fantastycznie. Może jestem wybredna, może lubię otaczać się ekstrawaganckimi przedmiotami (które najlepiej, jakby pozostały w przystępnej strefie cenowej), ale od kiedy tylko użyłam TEJ szczotki, inne wersje musiały zimować w szufladzie. Ciamajda jestem, wolę rzeczy bardziej praktyczne, ale w nowym wydaniu. Szczotka z rączką jest u mnie pożądana, bo to naprawdę duży komfort. Nic mi się z rąk nie wyślizguje, nie denerwuje a do tego ładnie wygląda. Wobec Tangle Angel słyszałam zarzuty, że wstyd ją wyjąć w miejscu publicznym. A komuś w ogóle chciałoby się narażać taką szczotkę na uszkodzenia związane z noszeniem jej w torbie? Nawet oryginalnej wersji TT tak nie traktuję - od tego są wersje kompaktowe, z ochronką na plastikowe igiełki. Poszłam więc na pewien kompromis - Tangle Angel używam zawsze w domu, natomiast Tangle Teezer Orginal podróżuje ze mną.
Kilkukrotnie usłyszałam, że Tangle Angel to nowa wersja szczotki Tangle Teezer... Błąd. Obie pochodzą z tego samego kraju, ale nie są to podobne linie. Więcej w tym temacie znajdziecie TUTAJ.

Podsumowanie
Może moje włosy nie są szczególnie wymagające jeżeli chodzi o ich rozczesywanie, ale niewątpliwie plastikowe szczotki rozkochały mnie w sobie. Jako że jestem też sroką, która lubi mieć to, co ładne, to własnie szczotka Tangle Angel skradła większy kawałek mojego serca. Cokolwiek inni by o niej nie mówili - nie śmiem nazwać jej tandetną. Chociaż z drugiej strony, jestem przeogromnie rozbawiona, że najwięcej krytycznych opinii pada z ust osób, które nawet jej w rękach nie miały. Dla mnie to gadżet, który długo mi się nie znudzi - a i wydaje się być ciekawym pomysłem na prezent, za niewielkie pieniądze. Do odważnych świat należy. I wcale nie trzeba mieć anielskich włosów.
Po jakie szczotki sięgacie najczęściej? Macie kultową wersję Tangle Teezer? A może bardziej zachęcająca wydaje się być szczotka Tangle Angel?
Ich design jest cudowny. Ach gdybym miała jeszcze długie włosy:)
OdpowiedzUsuńFakt, to przy długich włosach, ta szczotka wydaje się być naprawdę pożądana :)
UsuńPierwszy raz spotykam się z Tangle Angel na Twoim blogu i muszę przyznać, że od pierwszego zobaczenia skradła moje serce! Miałam kupić tangle teezer ale chyba sie wstrzymam i postawię na Tangle Angel :)
OdpowiedzUsuńDlatego warto przemyśleć taki zakup i wybrać tę szczotkę, która okaże się bardziej przydatna. Z jednej strony nie każdemu podoba się Tangle Angel, ale z drugiej wiele osób narzeka, że TT nie ma rączki.
Usuńobecnie mam Tangle Teezer i jestem z niej bardzo zadowolona, ale Tangle Angel bardzo kusi, są przepiękne :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, by być zadowolonym z posiadanej szczotki! :)
UsuńJa się nie skuszę, dla mnie jest właśnie tandetna z wyglądu :/
OdpowiedzUsuńCóż, bardziej już przekonać nie mogę :)
UsuńPrzyzwyczaiłam się juz do mojego kompaktowego TT, że nie zamieniłabym już na taką wielką szczotę ;)
OdpowiedzUsuńOj, bardzo długo mówiłam bardzo podobnie. Moja pierwsza plastikowa szczotka, to był właśnie kompaktowy TT :) Wtedy nawet nie miałam ochoty sięgnąć po standardową wersję.
UsuńMam ochotę na klasyczną wersję, bo skrzydełka nie do końca mnie przekonują. Jednak to nie wygląd jest najważniejszy, ale to co skrywa się głębiej ;)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że i ta matowa wersja wygląda dla mnie naprawdę fantastycznie.
UsuńMam wersję Extreme tej szczotki ze względu na długie, gęste i kręcone włosy. O losie... Toż to szarpie moje pukle. W sumie osławiony Tangle Teezer robił podobnie. Trudno powiedzieć, że jestem zagorzałą przeciwniczką tegoż aniołka, ale spodziewałam się niestety czegoś więcej.
OdpowiedzUsuńGeneralnie moja szczotka zdobi półkę mego pokoju. Przykuwa wzrok każdego, kto mnie w tym pokoju odwiedza. Większość jednak jest mocno poruszona smukłą anielicą. Siostra i chłopak uważają, że to paskudna i przerażająca szczotka :D. Mi się tam podoba ;).
Szkoda, że jednak spisała się :C Ale skoro i TT nie podołał, to podziwiam, jak trudno znaleźć miłą w użytkowaniu szczotkę. Aniołek paskudny? No cóż, różne gusta! Ważne, dla Nas jest to ciekawy i ładnie wyglądający dodatek :)
Usuńfajny gadżet :))) sama używam TT :)
OdpowiedzUsuńWersji standardowej czy kompaktu?:)
UsuńUżywam TT a ta mi się po prostu nie podoba. Kwestia gustu.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie mam an TT an TA- jakoś nie ciągnie mnie do tych szczotek. Ile osób, tyle gustów. A jak ktoś się tak piekli, to może też troszkę dlatego, że sam nie ma odwagi pokazać się z taką szczotką?;)
OdpowiedzUsuńMoże i tak :) Jaka szczotka nieważne - ważne, by spełniała oczekiwania. Może mieć nawet kształt kwiatuszka :D
UsuńNic dodać, nic ująć. Fajne, rozsądne podejście. Czasem, gdy widzę takie mocno rozemocjonowane komentarze pod jakimkolwiek kosmetycznym wpisem zastanawiam się, gdzie podział się dystans... :D
OdpowiedzUsuńCzyli myślimy podobnie. Fajnie jest coś przetestować, zanim wyda się opinie. Oczywiście są skrajne przypadki, ale wyjątek zawsze potwierdza regułę.
UsuńA mnie się bardzo podoba, anielsko wręcz urocza :) widziałam już ją na kilku drogeriach i zastanawiam się nad jej kupnem, bo tak jak piszesz - jest wygodniejsza i nie leci z rąk jak to potrafi TT :)
OdpowiedzUsuńA to były drogerie stacjonarne? Bo z chęcią zobaczyłabym te inne wersje na żywo.
UsuńOczywiście że mam swoją TT, drugą - starszą szczotkę moje koty. Tangle Angel też chcę, nieważne co o niej mówią, to ma być moja szczotka nie publiczna więc ma mi się podobać :D
OdpowiedzUsuńDokładnie! Zdrowe podejście :)
Usuńmam TT i jestem z niego zadowolona, ale nie pogardziłabym tą anielską szczotką :)
OdpowiedzUsuńA którą wersje TT używasz?
UsuńU mnie dominuje TT, ale nie powiem, powoli zaczynam się rozglądać za czymś nowym, być może lepszym? :) Wizualnie mi się podoba :P
OdpowiedzUsuń:)
Usuńładnie wygląda
OdpowiedzUsuńRzekłabym nawet... bosko! :D
UsuńOstatnio bardzo intensywnie zastanawiam się nad jej kupnem. Używam TT i jest świetna, ale tak jak wspomniałaś rączka to komfort i wygoda, której w TT bardzo mi brakuje. Coś czuję, że niedługo i ja będę jej posiadaczką. Swoją drogą jak dla mnie szczotka wygląda genialnie. Na pewno wyróżnia się na tle pozostałych :)
OdpowiedzUsuńDla mnie rączka to największy plus. Później wygląd i na końcu to, że działa tak samo jak TT :)
UsuńNie przemawia do mnie ten kształt. Nie podoba mi się.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post Dior Maximizer :)
No cóż, bardziej już nie przekonam :)
UsuńJa ją chcę <3
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTeż mam wersję extreme i mnie okropnie elektryzuje włosy :( producent mówi coś zupełnie odwrotnego...
OdpowiedzUsuńAnia
A używałaś może TT? :) Czy efekt jest podobny?
UsuńI też mam ten problem co koleżanka powyżej :P, przepraszam Aniu, że wcięłam się w post :D
UsuńU mnie delikatnie elektryzowanie jest zawsze, ale to nie ważne po jaką szczotkę bym sięgnęła - chociaż najgorzej jest z tymi do modelowania. Wyrobiłam sobie nawyk częstego przeczesywania włosów palcami z odrobiną olejku. O aktualnym będę pisać niedługo, ale przez długi czas używałam tych z Mariona, bo kosztują około 5 zł a spokojnie na ponad 2 miesiące wystarczyły.
UsuńJa do tej pory miałam TT, ale chyba teraz chcę tą :P
OdpowiedzUsuńTen model ze smukłym aniołkiem czy standardowy? :D
UsuńMam szczotkę TT, ale Angel od dłuższego czasu też kusi :)
OdpowiedzUsuńA na toaletce prezentuje się naprawdę fajnie!
UsuńMam TT ale moje loki jej nie lubią , po prostu ta szczotka nie jest dla mnie i nie należę do grona fanek dlatego żadna wersja mnie nie kusi ;)
OdpowiedzUsuńA czego używasz? :)
Usuńciekawa,ale juz chinczycy robia podróbki :)
OdpowiedzUsuńTo nieuniknione :) Sama mam również podróbkę TT, jak i oryginał :)
Usuńkocham za sam wygląd :) miałam chęć kupić, ale mam już TT (różową, tak też jestem sroką), więc szkoda mi kasy na kupowanie kolejnej :p
OdpowiedzUsuńRóżowiutki TT jest naprawdę fajny :) Używałam go przed TA :)
UsuńMam tą szczotkę i naprawdę widzę różnicę między nią a TT. Jest świetna, TT nie radził sobie z rozczesywaniem moich włosów, tutaj idzie to...anielsko gładko :) Niesamowite masz zdjęcia, wiesz?
OdpowiedzUsuń