Precyzja i klasa, czyli powrót pędzli Nanshy

Nic już chyba nie poradzę na to, że makijaż prześladuje mnie zarówno za dnia, jak i w nocy. Ciągle moje myśli krążą wokół zdobywania kolejnych umiejętności w sztuce władania magią makijażu. Chęć rozwoju i nowinki kosmetyczne, opanowały mnie na tyle, że śnią mi się po nocach. Bywają i koszmary, gdy oczami wyobraźni, widzę wielką gwiazdę, którą umalowałam nie tak, jakby sobie tego życzyła. Pewnie i na to znajdzie się lekarstwo, jednak tymczasem... znalazłam sposób, by moje narzędzia do pracy z kosmetykami kolorowymi, nie były istnym horrorem. Po prostu wybrałam Nanshy

Nanshy brushes - pędzlelki Nanshy

Im więcej makijażowych tricków pragnę poznawać, tym bardziej doceniam akcesoria codziennego użytku, z którymi bądź co bądź, muszę pracować. Bo tego nie da się ominąć. Sztuka makijażu wymaga czasami nie tylko sprawnej ręki, ale również odpowiedniej różdżki, która pomoże wyczarować to, co zrodziło się już w naszym umyśle. Miewałam podrygi z pędzlami, które okazały się nie spełniać moich minimalistycznych wymagań. Co prawda, gdyby bardzo się uprzeć, można było zmalować nimi przyzwoity makijaż, ale jak tu czerpać przyjemność z takich katuszy? Przecież to czysty masochizm! W kwestii pędzli sięgałam zazwyczaj po dwie marki - Hakuro i Essence. Później znalazły się również trzy egzemplarze z Sense&Body, ale w ich przypadku, należy spodziewać się krótkoterminowego związku, pomimo wielkiej miłości. Teraz wracam jeszcze do tych trzech zbawców, którzy prowadzili mnie przez pierwsze (i niesamowicie chwiejne) makijażowe kroki. Wraz z kolejnym, zdobytym levelem, nastała ogromna radość, że i w kwestii pędzli zaszły niemałe zmiany. 

3 Steps to perfect face od Wibo i pędzel Nanshy

O Nanshy czytałam wiele, a nawet słuchałam całkiem sporo. Od kiedy tylko marka wkroczyła hucznie na polski rynek, nie mogłam się od niej oderwać. Ten design, te pochlebne opinie, ta idea, która powinna połączyć wszystkich miłośników zwierząt. Po prostu dano nam niejeden powód do miłości. Także i ja wzdychałam - z maślanymi oczami i wielkimi marzeniami. Które zresztą spełniły się zaskakująco szybko. Jak grom z jasnego nieba. Mogłam poznać pędzle i przekonać się, czy te wszystkie komplementy nie są tylko sztuczną formą marketingu. Bo nie są. Tych pędzli trzeba dotknąć, by wiedzieć o czym mówię. Trzeba ich użyć, by nagle ukochany Hakuro H50s musiał wziąć zwolnienie. Ostatnio opowiadałam już o tym, gdy trzy pierwsze pędzelki zawróciły mi w głowie. Sami zobaczcie które. Później opowiedziałam Wam o zielonym bohaterze Marvela. Teraz czas na kilka słów o precyzji i klasie w śnieżnobiałym wydaniu. 


Skąd do Nas przybyły? Najpierw pokochały je Brytyjki, teraz przyszedł czas na Polki. Pędzle wykonywane są z włosia syntetycznego oraz tworzone ręcznie, gdzie każdy szczegół jest dopracowany na najwyższym poziomie. Są na tyle uniwersalne, że sprawdzą się w rękach amatorki, jak i profesjonalistki. Przedstawiciele marki sprzeciwiają się stosowania przemocy wobec zwierząt i właśnie dlatego, nie dopuszczają do produkcji pędzli z włosiem naturalnym. Mimo, że mamy styczność jedynie z włosiem syntetycznym, to wierzcie mi, nie odczujecie różnicy, ani potrzeby użycia włosia naturalnego, nieważne czy mowa o makijażu oczu, ust czy twarzy. 

Pędzel Kabuki od Nanshy


Kabuki Black Makeup Brush - Pędzel do pudru - KB-001 (BLACK)
__________________________________
To jedyny pędzelek Nanshy w kolorze czarnym, jaki zawitał do moich skromnych progów. Nie występuje w białej wersji kolorystycznej, ale może to i nawet dobrze, bo ciemny kolor nadaje mu jakiejś klasycznej dostojności. Tutaj warto wspomnieć o pewnej ciekawostce, bo nazwa kabuki ma ciekawe korzenie. Pochodzi od nazwy japońskiego teatru, gdzie królował mocny makijaż. Może dlatego ten rodzaj pędzla tak świetnie sprawdza się przy aplikacji pudru i właśnie w tym przypadku pędzel Nanshy odnalazł się perfekcyjnie. Jest mięciutki i nie kuje, dlatego możemy nim zarówno nakładać produkt okrężnymi ruchami, omiatać jak miotełką a nawet stosować ruchy wklepujące. Należy jednak pamiętać, że w przypadku tego ostatniego sposobu, będzie to niezwykle lekka forma nakładania produktu, Długie włosie sprawia, że produkt nie zostaje tylko na czubku pędzla, ale wciska się w głąb. Krótki trzonek dobrze leży w ręce, a śliski materiał, w kontakcie z naszą dłonią, odpowiednio do niej przylega. A miewałam już pędzle, które wyślizgiwały się z ręki, dlatego warto docenić taki szczegół. Elastyczne włosie może delikatnie ulegać odkształceniu przy mocniejszym dotyku, ale jest to tylko chwilowe - pędzel wróci do normalności. A czy sprawdzi się przy produktach mineralnych? Jasne! Ale tutaj sugerowałabym raczej wybrać wspominany we wcześniejszym wpisie Flat Top - jest bardziej precyzyjny i możemy oszczędnie nakładać produkt. Kabuki to idealne wykończenie makijażu, jest niezawodny w omiataniu osypujących się cieni czy blendowaniu różu na policzkach. Zawsze znajdzie się dla niego miejsce w torebce i kobiecym sercu. Schnie odrobinę dłużej niż inne pędzle, ale cóż się dziwić - syntetycznego futerka ma przecież spooooro.

Pędzelek do ust od Nanshy

Nanshy - Lip - Pędzel do ust w etui - MC-L-01 (Pearlescent White)
__________________________________
Malowanie ust nie zawsze jest głównym punktem programu w makijażu. Czasami decydujemy się na pomadkę ochroną, odrobinę wazeliny albo sięgamy po konturówkę. Są jednak i dni, kiedy mamy ochotę na mocniejszy makijaż i nie chodzi tu tylko o kocią kreskę i smoky eyes. Teoretycznie do makijażu ust powinna nam wystarczyć już sama pomadka. Z praktyką bywa jednak różnie, bo nie wszystkie produkty do ust chętne są do współpracy, a są i takie, które z czasem używania tracą swój pierwotny kształt, co mocno utrudnia ich aplikację. Niekiedy nasze umiejętności nie są zbytnio zadowalające, ale na każdy z tych przypadków istnieje lekarstwo - pędzelek do ust. Nanshy również ma taki w swojej ofercie, a do tego nie byle jaki. W dwie sekundy możemy złożyć go w taki sposób, że wrzucony do kosmetyczki nie wyrządzi żadnej szkody. Część trzonka pędzla, to metalowa skuwka, która założona na część z włosiem, tworzy miniaturowe etui, Działa jak skuwka od długopisu, którą po zdjęciu zakładamy na tylną część, by przypadkiem jej nie zgubić. W tym wypadku jest po prostu przedłużeniem rękojeści i ułatwia pracę z pędzlem. A praca jest bajeczna. To mój drugi pędzel do ust i godny zastępca. Owalny kształt i sztywne włosie, pomagają w równomiernym rozprowadzeniu produktu, a zarazem mamy gwarancję, że pojedyncze, buntownicze włoski nie będą odstawać to w lewo, to w prawo. Wypełnimy nim zarówno całe wargi, jak i narysujemy nowy kształt naszych ust. W kilka sekund oczyścimy go chusteczką, a po praniu schnie jako jeden z pierwszych pędzli. 

Pędzelek do brwi od Nanshy

Nanshy - Angled Detailer - Pędzel do eyelinera i brwi - EB-02 (Pearlescent White)
__________________________________
Skośny, precyzyjny pędzel zaliczany jest do niezbędników. Przysłuży się zarówno do wypełniania brwi, czy rysowania kreski, ale w krytycznych sytuacjach może również posłużyć za pędzelek do ust. Do tej pory pracowałam na ściętym, prostym pędzlu. Nigdy nie narzekałam na mojego ulubieńca. Kiedy jednak pierwszy raz wypróbowałam skośny model od Nanshy, poczułam się odrobinę, jak gdybym o wypełnianiu brwi wiedziała wciąż niewiele. Na początku było bardzo nieswojo. Nanshy jest bardziej elastyczny, miękki a mimo wszystko włoski nie rozchodzą się na różne strony. Na nowo uczyłam się pracy z pędzlem, a efekt był nawet nieco bardziej zadowalający niż dotychczas. Trzeba więc do niego podejść z cierpliwością. Ze względu na jego miękkość, mogę używać go do podkreślania dolnej powieki. Poprzednie, bardzo sztywne włosie, drażniło wrażliwą okolicę oka, a makijaż spływał chwilę później ze łzami. W przypadku Nanshy jest łatwiej i bezpieczniej. Po praniu wysycha równie szybko, co wyżej wspomniany pędzel do ust. Przy kresce rysowanej produktem żelowym czy cieniem również się sprawdzi, ale na pewno nie zabierze roli pędzlowi, o którym teraz napiszę... 


Nanshy - Precise Bent Eyeliner - Pędzel do kresek - EB-01 (Pearlescent White)
__________________________________
Kocie kreski się kocha, do kocich kresek się wraca. Ale nie tylko je - czarna oprawa górnej powieki jest niezwykle popularnym elementem makijażu. Mamy do wyboru przeróżne rodzaje eyelinerów - płynnych, kremowych, w pisaku, z pędzelkiem... Rynek kosmetyczny nie szczędzi Nas, ani portfela. Pomimo, że są również dostępne wodoodporne produkty, niewiele osób wie, że w prosty sposób można przedłużyć trwałość eyelinera. Wystarczy nałożyć na niego produkt sypki, czyli po prostu czarny cień. Do tak precyzyjnego zadania, potrzebujemy odpowiedniego narzędzia. Miałam już dwa takie pędzelki i oba musiały znaleźć sobie nowe zastosowanie, bo ktokolwiek przeznaczył je do tego rodzaju pracy, niewiele chyba wiedział o makijażu. Największą pomyłką był jednak pędzel Maestro. Bardzo cienki i zginający się tuż przy skuwce jak słomka. Praca z nim była katorgą. Wtedy wróciłam do eyelinerów z pisakiem i pewnie trwałoby to znacznie dłużej gdybym... nie miała okazji wypróbować modelu od Nasnshy. Już sam kształt pędzla jest niesamowicie magnetyczny. Charakterystyczne zagięcie sprawia, że naszą rękę możemy oprzeć o bok twarzy w taki sposób, by nie zasłaniać sobie dostępu do światła i jednocześnie widzieć w lustrze jak należy manewrować pędzlem. Jednak kwintesencją tego pędzla jest włosie - na tyle miękkie, by elastycznie dostosować się do powieki i w równie odpowiednim stopniu sztywne, by nie wyginać się jak wyżej wspomniana słomka. Przekonałam się również do kresek malowanych samym cieniem. Taki deliaktny akcent sprawdza się w codziennym makijażu, a z odpowiednim narzędziem nie sprawia trudności. Prosto, szybko, ale mimo wszystko precyzyjnie. Od cienkiej kreski, po grubą i wyrazistą. Do wyboru, do koloru, ale zawsze z pędzlem Nanshy. 


Pędzle Nanshy

Blending Eyeshadow - Pedzel do aplikacji i rozcierania cieni - EB-04 (Pearlescent White)
__________________________________
Teraz popracujmy odrobinę z cieniami. Do tej pory miałam swojego ulubieńca z Hakuro. Bardzo ładnie blendował cienie, ale miał jeden mankament - był nieco za duży, do rozcierania cieni w załamaniu powieki. Poprzedni model Nanshy, EB-05, o którym poczytacie TUTAJ, był odrobinę za mały i znacznie lepiej sprawdził się w rozcieraniu kresek Teraz mogę powiedzieć, że znalazłam model, który wpasował się gdzieś pomiędzy Hakuro a Nanshy z wcześniejszego wpisu. Rozłożyste włosie pozwala zacierać ostre granice cienia, nie psując przy tym cieni znajdujących się poza strefą blendowania. Mięciutki, łatwy do prania i odpowiednio precyzyjny. Rozcieram nim cienie zarówno na górnej, jak i na dolnej powiece. Nakładam nim rozświetlacz na usta (o tym sposobie poczytacie TUTAJ), ale ułatwia także konturowanie noska. Wielozadaniowy, odpowiedni dla kobiet o mniejszych oczach. Włosie jest delikatnie spłaszczone i zaokrąglone na czubku, możemy więc także nakładać nim sypkie produkty. Borykam się z problemem świecenia skóry tuż przy kąciku oka. Nabieram więc odrobinę pudru na pędzel i docieram w trudno dostępne miejsca, To samo tyczy się zagłębienia przy nosie, które równie bardzo lubi unikać pudru matującego. Pewnie nie muszę wspominać, że nie gubi włosia. Piąty i ostatni pędzel w tym zestawieniu, który zasługuje na szczególną uwagę. 

Nanshy brushes

Nanshy na polskim rynku

Może się wydawać, że o pędzlach Nanshy napisałam już wszystko. Pracuję z nimi codziennie, każdego dnia ułatwiają mi nakładanie produktów sypkich, kremowych i płynnych, dlatego wciąż wiem o nich więcej i ani trochę mnie nie zawodzą. Oczywiście wracam też czasami do Hakuro, Essence czy Sense&Body, ale jak na razie to Nanshy trafia w moje potrzeby. To wciąż jednak nie koniec. Kilka kolejnych pędzli ma teraz swój czas, chwilę, by porwać mnie jak pozostałe modele. Przypomnę Wam, że o Nanshy mogliście już w takich wpisach jak...

oraz 

O dostępność pędzli również nie można się martwić. Wcale nie musicie zamawiać ich z oficjalnej strony i czekać na przesyłkę z UK. Drogerie internetowe dbają o potrzeby klientów, dlatego pędzle są także dostępne w Polsce i spokojnie odbierzecie paczuszkę od kuriera albo z paczkomatu. Ja jestem zwolenniczką tej drugiej metody odbioru przesyłki. Jeżeli jesteście ciekawe, które drogerie oferują Wam pędzelki Nanshy, listę znajdziecie poniżej. Tymczasem mam nadzieję, że chociaż troszkę wyjaśniłam Wam tajemnicę wspaniałości tych pędzli i że macie ochotę jeszcze o nich poczytać. Pytania możecie śmiało zadawać w komentarzach! :)