Zajrzyj ze mną do nowego pudełeczka Pretty Box

Każda kobieta pragnie wyglądać pięknie i olśniewająco. Dla męża albo chłopaka. Dla przyjaciółki, ciotki Barbary, zazdrosnej znajomej, przystojnego nieznajomego i przede wszystkim... dla samej siebie. Bo niby skąd te kolorowe szmineczki, podkręcające mascary, błyszczące brylanty i uwodzicielskie suknie? My, kobiety, chcemy dumnie prężyć się przed lustrem, a na ulicy słyszeć same komplementy. Może jakiś obcokrajowiec krzyknie z taksówki - Ciao pretty girl. Wtedy uśmiech przyklei się do naszej twarzy na calutki dzień.


A wiecie co kobiety lubią bardziej od komplementów? Niespodzianki! Szczególnie te kosmetyczne. Przede wszystkim kochamy te produkty, które są naturalne i zdrowe dla naszej skóry.W średniowieczu najpewniej spłonęłybyśmy na stosie, bo czasami ślepo wierzymy w odmładzającą moc tych wszystkich kremików, balsamów i oliwek, które codziennie wcieramy w naszą skórę. A może by tak... a może warto byłoby posłuchać prapra(pra)babci, która za pomocą ziół i darów natury potrafiła na nowo wskrzesić naturalne piękno?

Pretty Box nazwałabym miniaturowym SPA.W samym środku tygodnia, gdy zmęczenie sięgało już zenitu, oddałam się całkowicie zawartości pudełeczka. Zaczęłam od maseczki, poprzez aromatyczną kąpiel, gdy w powietrzu niósł się zapach pomarańczy, by na sam koniec wskoczyć w mięciutkie skarpety, oddając moje stopy w ręce kremu z himalajskich ziół. Na koniec zabrakło mi tylko mięciutkiej poduszki, od zaraz!


Mineralny Świat Kasi
Puder do mycia twarzy z glinką niebieską i bławatkiem
____________________________
O wspaniałych właściwościach i działaniu glinek (różowych, białych... kolorowych!) mówi się ostatnio bardzo dużo. Przyznam szczerze, że do tej pory, niewiele jednak miałam z nimi wspólnego. Udało mi się skorzystać z różowej i szarej, ale nic poza tym. Puder do mycia twarzy z niebieską glinką był miłym zaskoczeniem - wreszcie coś nowego! Znalazłam dla niego własne zastosowanie - maseczka na twarz. Zmieszałam z niewielką ilością wody, pozostawiłam na twarzy prze około 20 minut, zmyłam letnią wodą a następnie nałożyłam żel mocno nawilżający. Efekt? Pomimo wielkiej rewolucji, jaka gości w ostatnich dniach na mojej twarzy, skóra jest mięciutka, świeża, odżywiona i odpowiednio nawilżona. Zamiast peelingu, który mógłby tylko pogorszyć stan mojej skóry, zafundowałam sobie szybką regenerację. Ta niewielka saszetka dostarczy przynajmniej 4-5 takich odżywiających zabiegów.
Cena - około 9 zł


Mineralny Świat Kasi
Kula do kąpieli
____________________________
Relaks, aromaterapia, przyjemność i słodkość w jednym. Pluskanie w wannie pełnej wody to dla mnie rarytas. Zawsze musi mi wystarczyć szybki prysznic, bo czasu mało, a lista obowiązków coraz dłuższa. Kiedy już jednak nastąpi ten piękny wieczór, gdy odetchnąć pełną piersią i dopieścić moje 'ja', cóż, te kilka godzin musi być czymś szczególnym. W pudełeczku znalazła się całkiem duża i niezwykle słodko pachnąca - kula do kąpieli. Fakt, że jest to handmade z prawdziwego zdarzenia - ciekawość rosła z każdą chwilą. Miło było zanurzyć się po uszy w pachnącej wodzie. Efekt odczuwalny był dopiero zaraz po wyskoczeniu z wanny. Skóra była gładka, jakbym dopiero co wysmarowała ją ulubionym balsamem. Jakieś minusy? Tak! - Ja chcę jeszcze raz!
Cena - około 10 zł.



Optima Plus
Naturalny olejek eteryczny pomarańczowy
____________________________
- Ale na co mi potrzebny olejek eteryczny? Otóż moi drodzy, to najbardziej uniwersalny produkt z tego pudełka. O kosmetykach naturalnych wiem wciąż niewiele, ale coraz częściej doceniam własną inwencję twórczą i wszystko to, co możemy stworzyć sami, w domowym zaciszu. Pomarańczowy olejek eteryczny sprawdzi się jako dodatek do kąpieli czy masażu. W papierowym kartoniku znajdziemy krótką ściągę - ile kropel należy dodać i z jakimi roztworami łączyć. Przede wszystkim liczy się aromaterapia. Tutaj produkt polecany jest szczególnie na bezsenność, napięcia nerwowe, bóle i skurcze mięśni. Wieczorna kąpiel z dodatkiem kilku kropli pozwala na rozluźnienie i spokojny sen. Nie byłabym sobą, gdybym nie wykorzystała go na swój sposób. Lubię jak w domu pachnie! Aby piękny zapach unosił się tuż po sprzątaniu - wystarczy urwać kawałek gąbki, zwilżyć ją kilkoma kroplami olejku a następnie... pozwolić, by rura odkurzacza wciągnęła nasz pachnidełko do wnętrza sprzątającego giganta. Przy najbliższym odkurzaniu, powietrze wydobywające się z odkurzacza będzie miało zapach... pomarańczy. W okresie świat polecam wykorzystać do tego olejek cynamonowy! Podczas mycia podłóg, nie zaszkodzi także dodać kilka kropel podczas do wiaderka z wodą
Cena - 9,90 zł



ENKLARE Natural Cosmetics
Ancient Waves Soap 
____________________________
Mydełek naturalnych nigdy za wiele. Zresztą to również jeden z tych produktów, który nigdy nie może się zmarnować, skoro używamy go każdego dnia. Mydełko to wykonane jest w ponad 70% tylko z jadalnych olei i masełek. Nie zawiera konserwantów, syntetycznych środków zapachowych, barwników, tłuszczów zwierzęcych ani detergentów. Ręcznie wykonane mydełko prezentuje się naprawdę ładnie. Odrobinę przypomina mi to, dołączone kiedyś do pudełeczka ShinyBox - jednak tutaj mydełko jest ładniej zapakowane i nieco większe. Zapach niezbyt przypadł moim gustom, jednak za skład i prezencję - ma u mnie duży plus. Nadaje się również jako prezent dla bliskiej osoby. Taki drobiazg, z uroczą kokardką to całkiem miły gest - no cóż, przynajmniej ja z chęcią bym taki dostała.
Cena - około 27,30 zł

Kailas
Ajurwedyjski krem z himalajskich ziół na problemy skórne
____________________________
Ten produkt zostawiłam na koniec, gdyż niestety najmniej przypadł mi do gustu - może dlatego, że wciąż nie miałam okazji zobaczyć jego pełnych możliwości? A może po prostu w moim przypadku nie dojdziemy do porozumienia. Wielki ukłon za kolejny produkt naturalny - nawet krem został starannie dobrany do pudełka, nie odbiega od normy, ma kilka zastosowań. Według ulotki jest to produkt, który powinien pomóc w  pielęgnacji skóry (sprawdzi się w przypadku przebarwień, opuchnięć a nawet przy trądziku rożowatym). Łagodzi ukąszenia owadów, otarcia, skaleczenia i podrażnienia przy depilacji. Od niedawna stosuję go przy masażu stóp. Nakładam odrobinę na wewnętrzną część stopy, masując przy tym tym delikatnie skórę (w tym pięty) a następnie zakładam cieplutkie skarpetki, które pozwolą regenerować się skórze przez całą noc (a jak mi jest cieplutko w te jesienne wieczory, hoho). Efekt jest widoczny, chociaż niewielki. Mam nadzieję, że jest to kwestia czasu i częstszych tego typu zabiegów. Tubka kremu jest niewielka - to zaledwie 8g, jednak sam produkt też nie jest szczególnie drogi (zważywszy na skład). Podchodzę do niego z przymrużeniem oka, ale kto wie - może dłuższa kuracja przyniesie pożądane efekty. Oczywiście zdam relację.
Skład: Cocos Ncifera Oil, Shorea Robusta Resin, Santalum Album Oil, Camphor, Azadirachta Indica Leaves Extract, Tribulus Terrestris Fruit Extract, Cynodon Dactylon Extract, Cissampelos Pareira Bark Extract, Calcium hydroxide, Aqua
Cena - 15,05 zł

Mam niemiłe wrażenie, że wiele osób mogło rozczarować się pierwszym pudełkiem Pretty Box.Na szczęście nie należę do tej grupy. Uważam również, że zbyt bardzo przyzwyczailiśmy się do pudełek wypchanych po brzegi kosmetykami... które tak właściwie nie znajdują w naszym codziennym życiu żadnego zastosowania, trafiają do zapomnianej szufladki albo w ręce koleżanek. Może Pretty Box  to zaledwie kilka niewielkich produktów, jednak cieszę się, że postawiono na JAKOŚĆ, a nie na ILOŚĆ. A tak często bywa w tych popularnych boxach. Kolejny niepotrzebny lakier, szminka w niepasującym do nas kolorze. Oczywiście sama niejednokrotnie decydowałam się na taki zakup i wiele produktów używam do dziś, ale dobrze wiem, jak często trafiało się na te słynne buble, które wydawały się być tylko marnotrawstwem pieniędzy.


Pierwsze pudełko, to i czas na pierwsze wskazówki. O ile prostota pudełeczka i jego minimalizm przypadł mi do gustu, to jednak wolałabym środek wyłożony miękkimi trocinami. W tej wersji były jedynie podłużne paseczki bibuły, które może wyglądały ładnie, ale nie chroniły zawartości, a przecież głównie o to chodzi. Oczywiście wspaniale było znaleźć w środku dwie próbki (peelingu do stóp i kremu od Deo Feet Monpler) oraz kod rabatowy do Neness.pl, ale zabrakło mi czegoś jeszcze. Ulotek! Tak, po raz pierwszy chciałam znaleźć tam ulotki do poszczególnych produktów. Kartonik z krótkim opisem produktów to dobre rozwiązanie, ale zdecydowanie nie pogardziłabym ulotkami jeszcze lepiej opisującymi działanie produktów, może co nieco o firmie i jej ofercie.

Dużym zaszczytem było przetestować pierwsze pudełeczko Pretty Box. Może nie jestem zbyt wymagająca, ale dla mnie skład okazał się miłym zaskoczeniem. Następnym razem chciałabym zobaczyć jednak o jeden produkt więcej, albo przynajmniej produkty o nieco większej wadze/objętości. Podświadomie liczyłam na jakiś peeling typu handmade, ale błękitna glinka był całkiem ciekawym zastępstwem.

Pudełeczka można zamawiać na stronie Pretty Box. Jak w przypadku znanych pudełeczek, mamy możliwość subskrypcji. Informację o nadchodzących boxach znajdziecie jednak na fanpageu. Listopadowe pudełeczko zapowiada się naprawdę kusząco - zamawiając je, mamy możliwość wyboru rodzaju glinki Mokosh, wosku Yankee Candle oraz koloru cieni od Neauty Minerals, a produktów będzie aż 5 i wszystkie pełnowymiarowe.