Prawdziwa maskarada zaczyna się dopiero po Halloween...

Skoro gorączka polityczna odeszła już w niepamięć, a my nie doświadczyliśmy masowych wyjazdów emigracyjnych – czas znaleźć nowy, równie gorący i sporny temat, który podzieli nasz jakże bardzo zjednoczony naród. Jesienny wiatr zrywa kolejne kartki kalendarza i przybliża nas do daty, którą zna chyba każdy Polak - ten mały z noskiem zadartym w stronę tatusia i starszy, zadzierający nos z zupełnie innego powodu. Skoro 1 listopada to dzień zadumy, czy można więc liczyć na odrobinę spokoju i ostudzenia napiętej atmosfery? Radek Kotarski rzekłby tylko jedno – Nic bardziej mylnego. Znawcą historii nie jestem, zwyczajna ze mnie studentka filologii. Mylę się nie tylko obstawiając numery Lotto, ale czasami ciekawość świata zmusza mnie, by ugryźć się w język i nie skreślać niczego, zanim nie sięgnę do pewnych źródeł.
 

Papugujesz amerykańskie Halloween? Chwila... ale co było pierwsze?

Żyjemy w czasach, gdy posiadamy przeogromną władzę, zamkniętą w małym urządzeniu. Wiadomości tekstowe decydujące o życiu i śmierci, selfie zmieniają świat, a gorące czaty... cóż, w gruncie rzeczy Internet nie jest tylko siedliskiem zła i zarazy, sugerującym upadek ludzkości. Internet to władza nad informacją. Wystarczy zaledwie dziesięć minut, by dotrzeć do kilkunastu źródeł, o różnych poziomach wiarygodności. Tak oto w prosty sposób, możemy dowiedzieć się, że święto, które aktualnie przekształciło się w słynne Halloween, miało swoje korzenie jeszcze przed chrystianizacją obszaru aktualnego państwa Polskiego. Historia posiada wiele niejasności, ale jedno jest pewne –początków Halloween można doszukać się nawet w obrzędach sprzed 2 tysięcy lat. Trochę dawno, prawda? Teraz moi drodzy, szybki powrót do kartkówek z podstawówki... kiedy Polska miała swój chrzest?

Mylnie również określa się Halloween świętem zaczerpniętym z Ameryki. Osobiście dość mam już znawców kultury, którzy przekrzykują się na portalach społecznościowych. Wiecie, wieli gwar, że nie chcemy w Polsce amerykańskich zwyczajów, koniec z bzdetami napływającymi z zachodu. Ogólnie przyjęty obraz świata sugeruje nam, że wcale nie musimy uciekać tak daleko na zachód! Halloween wywodzi się z kultury Irlandii, Wielkiej Brytanii a nawet północnej Francji.


Do obiecujących brzegów Ameryki, Halloween dotarło najprawdopodobniej w latach 1845-1851, wraz z ogromną fala irlandzkich emigrantów. Ah, na lekcji historii jednak nie warto usypiać. Drogi obrońco polskich zwyczajów - broń ich z odpowiednią wiedzą!

Słowiańską mam krew, a i Dziady Mickiewicza znam!

Pamiętacie te czasy, gdy pod groźbą kolejnej oceny niedostatecznej, spędziliście romantyczny wieczór z Adasiem? Mickiewicz to naprawdę wspaniały wieszcz, ale nawet tort czekoladowy, wmuszony w smakosza słodyczy nigdy nie będzie czystą przyjemnością. Tak oto II część Dziadów stała się istnym koszmarem uczniów - i nie miało to nic wspólnego z upiorem odpędzanym przez Guślarza. Wieszcz nasz wspaniały przybliżył nam nieco słowiańskie obrzędy, o których Kościół mówi nieco niechętnie. Gdyby jednak ktoś rozchorował się na tę część lekcji, na której krok po kroku omawiane było coś poza Balladami i romansami naszego Adasia, postaram przybliżyć się czym właściwie były DZIADY. Nasi słowiańscy przodkowie, wymykali się cichaczem z domu, dokładnie w nocy 31 października (ale nie tylko), by w jakimś cichym i najmniej podejrzanym miejscu, harcować jak myszy pod miotłą i wywoływać duchy. Trzeba było tylko uważać, by ksiądz z parafii się o  tym nie dowiedział! Co prawda nie wywoływali Krwawej Mary, ale wierzyli, że pomagają innym duszom przedostać się do nieba. Ponoć przebierali się również w czarne ubrania, by odstraszyć złe i nieprzyjazne upiory. Skoro tak bardzo bronimy naszej kultury i pochodzenia, czy ktoś z Was odprawiał wczoraj Dziady? Przyznać mi się!

Halloween wymyślono, by oskubać Nas z pieniędzy!

Oczywiście! Tak samo jak Walentynki, Dzień Matki, Dzień Ojca, (może kiedyś będzie Dzień Dwóch Ojców?). A może także Wielkanoc, Boże Narodzenie... Przestańmy się oszukiwać, to już nie tylko tradycja sięgająca setek lub tysięcy lat. Ateiści dzielą się opłatkiem i życzą sobie Wesołych Świąt, pan ze śnieżnobiałą brodą namawia rodziców na zakup nowej zabawki dla ich pociechy a nikt tam naprawdę nie wie już, czy choinka to nie przypadkiem pogański zwyczaj? Przecież stoją takie badyle rzędami w kościele. Zamiast celebrować tradycje, łapiemy się w sidła kolejnej świątecznej wyprzedaży. Urzeczeni kolorowymi wystawami, kleimy się do nich jak mucha na lep, a przy okazji zostawiamy przy kasie kilka banknotów. W XXI wieku, każda okazja jest dobra, by na chwilę oderwać się od szarości dnia codziennego, a że przy tym wydamy troszkę pieniędzy na kryształowe bombki czy ogromne serce z czekolady - Who cares? Dajmy sobie prawo do odrobiny wytchnienia. Nikogo już przecież nie dziwi, że czerwone ciężarówki z logo Coca-Coli stały się wyznacznikiem nadchodzących świąt. Kochamy je! Uwielbiamy robić zakupy George Michael podśpiewuje nam o swoich ostatnich świętach (a my wolimy nie zastanawiać się, czy nie że sugeruje nam jakieś pikantne szczegóły swojego barwnego życia).

Cukierek albo... Spadaj stąd dzieciaku!

Psikus? Nie wydaje mnie się. Mamy to wielkie szczęście, że zamiast narzekać na Halloween, które dotarło do Nas całkiem niedawno (w latach '90), możemy kształtować je na swój własny sposób. Tak oto widok dzieci pukających od drzwi, do drzwi jest wciąż rzadkością. Cieszmy się! Jajka nie roztrzaskują się na naszych oknach, nikt nam nie przekłada wycieraczek. Rodzice miewają jednak wieczór dla siebie, gdy jeden ze śmiałków, postanowi w ten dzień zorganizować imprezę dla przyjaciół jego małej pociechy. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam ten wieczór spędzić w ulubionym barze. Półmrok, nietoperze z papieru, popielniczka ukryta w dyni i upiooooorna promocja na piwo. Tego dnia nawet Wardęga może straszyć do woli. Dla miłośniczek makijażu, jest to okazja do pochwalenia się zręcznością we władaniu pędzlami a dla reszty? Niech to będzie po prostu spokojny wieczór...


Halloween zastąpiło naszą tradycję!

Jedyną rzeczą, za którą możemy obwiniać Halloween, to bycie kolejną okazją do spożycia alkoholu. Chociaż dla alkoholika każda okazja jest dobra. Poważny kac może być jednak sporym problemem, by dnia następnego zwlec się z łóżka i jeszcze myśleć o odpalaniu znicza, kiedy jedyne co niektórzy mają ochotę odpalić, to papieros. Czy to jednak na pewno wina Halloweeen, czy może ludzkiej głupoty? Pijani kierowy zawsze się znajdą - nie ważne czy dzień wcześniej biegali po osiedlu latali w stroju wampira. Może jestem jakimś ewenementem, który bez przeszkód, kolejne dwa dni poświęci zadumie, ale...

Maskarada zaczyna się po Halloween...

Na nic maska czarownicy, krwiożerczego wampira i niezbyt okrzesanego wilkołaka. Prawdziwe przebrania szykują dorośli na dzień następny. W tym sezonie modne jest białe futerko z norek, grający znicz pod lewą pachą, a pod prawą pstrokata torebka Versace. Już od wschodu słońca, niczym żywe trupy, z domów wybywają bardzo ciekawe okazy naszego społeczeństwa. Aniołki Cmentary Secret's szykują swoje najlepsze przebrania, które grzecznie wysiały w szafie od kilku miesięcy, albo te, które wiszą jeszcze z metką - może uda się, oddać je za trzy dni do sklepu i odzyskać pieniądze. Stojąc nad grobem dziadka, człowiek nie wie do końca, czy tuż za nim odbywa się czasami wybieg mody, 

Właśnie zmierza tutaj ciotka Anastazja, której czerwone szpilki grzęzną w ziemi z każdym kolejnym krokiem. Dla ostudzenia emocji można przecież posłuchać znicza, który wygrywa jakąś ''podnoszącą na duchu'' melodię. 

Nie obędzie się bez wojny o ustawienie zniczy, zagadek kryminalnych dotyczących zaginionej wiązanki i obgadywania małżeństwa wujka Staśka (no jakże on mógł ją zostawić? I to jeszcze 15 sierpnia!). Niezmienna tradycja, którą wpajamy dzieciom od najmłodszego. Tamtej ciotce kupimy tańszy znicz, bo przecież nikt jej nie lubił, ale tatusiowi trzeba kupić ten za 20 zł! Przecież co rodzina sobie pomyśli. Czekam na ten piękny czas, gdy do zniczy doczepione zostaną karteczki, by każdy wiedział kto był i jak bardzo ogołocił przy tym portfel.

Ale ja nie lubię Halloween!

I masz do tego prawo. Tak samo jak ja nie lubię Walentynek i mam dość kartonowych serduszek, tak samo Tobie wolno jest tego dnia siedzieć cały dzień przed telewizorem. Warto jednak zadać sobie pytanie, dlaczego tak naprawdę nie lubisz Halloween. Dyskusja, która skłoniła mnie do napisania tego wpisu, sugerowała tylko jedno - ubogą wiedzę. Mylenie daty Halloween z 1 i 2 listopada, sugerowanie jego amerykańskich korzeni, nieświadomość z okresu zapoczątkowania tych tradycji. Nie lubię, bo nie moje! Nie lubię, bo to takie amerykańskie. Nie lubię, bo to czas zadumy! Jedyne stwierdzenie, jakie jeszcze do mnie przemawia - nie lubię Halloween, bo kłoci się to z moją religią. Tutaj kwestia jest bardzo sporna, bo wielu aspektach Halloween może godzić w chrześcijaństwo. Dlatego należy pamiętać, by bawić się z rozsądkiem. Wywoływaniu duchów i szatańskich obrzędom mówimy nie! Feralna jest bowiem data 31 listopada, która w wielu sektach jest dniem szczególnym. Ale czy dyniowe świeczki i przebranie za wampira dyskryminuje nas z bycia wierzącym? Temat rzeka. Jeżeli jednak nie bawią Cię papierowe szkieleciki, nie musisz w żaden sposób celebrować tego święta. Pozwól jednak bawić się innym, nie nazywaj ich chorymi, idiotami. 

Jeżeli masz dość napływającej zewsząd fali halloweenowych obniżek, tekstów silnie związanych z tym tematem - odetnij się od tego, wyjdź z domu i skup się na tym, czego tak mocno bronisz - na zadumie i pamięci o osobach zmarłych. Może w ten sposób zostanie Ci darowana maskarada, która odbywa się 1 i 2 listopada. Zanim zaczniesz bronić tych dat, zastanów się jak często pojawiłeś się na cmentarzu w pozostałą część roku i... jak często myślałeś o osobie, której stawiasz na grobie znicze? Albo gdy jesteś wierzący – pomodliłeś się?

To my kształtujemy naszą przyszłość...

Skoro dwa dni w roku, potrafimy poświęcić osobom, które już od nas odeszły, dlaczego więc zamiast walczyć z Halloween, nie dopasujemy go do naszych standardów? Zawsze w tych dniach powraca do mnie, jak jakaś zaraza, jeden motyw - dance macabre. O tańcu śmierci mówi się wciąż niewiele, bo i kto by tam rozgadywał się o średniowieczu. Czym jest? To alegoryczny taniec, którego przedstawianie rozwinęło się w kulturze późnego średniowiecza, a który miał wyrażać równość wszystkich ludzi w obliczu śmierci. Nieważne jak wiele masz pieniędzy, kim jesteś i co zrobiłeś. 

Jak rzekł kiedyś Benjamin Franklin - pewna jest tylko śmierć i podatki. Nie pomylił się facet. Czy więc Halloween nie jest pewnego rodzaju przypomnieniem, że chociaż wszyscy kiedyś skończymy podobnie, to teraz możemy bawić się razem i w ten sposób zadrwić sobie z przyszłości? Pokazać, że tak naprawdę nie wierzymy w wampiry, czarownice i wilkołaki, skoro tak bezczelnie parodiujemy je, paradując w komicznych przebraniach? Młodzi ludzie mają niemały wpływ na przyszłość. Wykorzystajmy to i przejmujmy z innych kultur tylko to, co nie godzi w Nas. 

Celebrujmy Halloween, ale uczmy dzieci, że kolejne dwa dni służą wyciszeniu. Odwiedzajmy groby zmarłych, ale nie zapominajmy o nich przez cały rok. Pamiętajmy również, że skoro Wszystkich Świętych i Zaduszki są religijnymi świętami,  a sami uważamy się za katolików, pomódlmy się w tym czasie za zmarłych. Na pewno jest to warte więcej od tego znicza ze złotymi wstawkami. Światełko na grobie ma być jedynie symbolem. Jest tyle warte, co wirtualny znicz stworzony z trzech znaków. Czy tego dnia ubierzesz kurtkę Chanel czy ciepły polar - liczy się to tylko w kwestii Twojego zdrowia. Pragniesz tygodnia bez kataru, czy pochwał od ciotki Krystyny?

Ten tekst z założenia nie miał godzić w nikogo. Jest tylko próbą uświadomienia błędów, jakie sami popełniamy, chociaż krytykujemy przy tym innych. Zanim usilnie zaczniemy bronić naszych przekonań, posiadajmy w zanadrzu przyzwoite argumentu i przynajmniej podstawową wiedzę. Inaczej wygląda to jak walka z wiatrakami i upodabnia nas do Don Kichota. Swoją drogą, to całkiem dobry pomysł na halloweenowe przebranie...

Pozostajemy mi tylko zakończyć wpis miłym akcentem. Jeżeli już za wami halloweenowa zabawa i wyprawa na cmentarze, pamiętajcie o jednym. To prosty cytat, z książki, która ponoć dedykowana jest dzieciom, ale i dorośli przepadają za nią równie bardzo. - Nie żałuj umarłych, [...], żałuj żywych, a przede wszystkim tych, którzy żyją bez miłości. - Joanne Kathleen Rowling (z książki Harry Potter i Insygnia Śmierci)