Dobry kosmetyk to taki, dla którego wrócimy się do domu, nie zważając na piętnastominutowe spóźnienie i włożymy tam, gdzie jego miejsce - do kosmetyczki. Każda kobieta ma kilka takich perełek - ulubiona kredka, wodoodporna mascara czy malinowy błyszczyk. Lubimy je tak bardzo, bo są niezawodne i w każdej chwili, gdy nasz makijaż ulegnie lekkiemu uszkodzeniu (śnieżna zamieć, wiosenna ulewa i co tam się jeszcze nam zdoła przydarzyć), pomagają w kilka sekund przywrócić naszej twarzy wspaniały wygląd.
__________________________________
ZAWARTOŚĆ KOSMETYCZKI - CZY TO JEST MI POTRZEBNE?
___________________________________
Od dłuższego czasu ja sama nie potrafiłam wyjść z domu bez ulubionego korektora. Trądzik i powracające niedoskonałości zawsze były moją piętą Achillesową i wstydliwym problemem. Ten mały przyjaciel pomagał mi w każdej sytuacji i pozwalał czuć się pewnie. Nie lubiłam mieć przy sobie podkładu, który jak tykająca bomba groził rozlaniem w ulubionej torebce, a piękne turkusowe wnętrze miałoby od tej pory kolor Ivory.
Z czasem moja kosmetyczka wypełniła się po brzegi. Lubię mieć pod ręką dużo rzeczy. W samej mojej torebce można znaleźć okropnie dużo niepotrzebnych bzdet. Dlaczego więc to samo miało nie miałoby spotkać moją kosmetyczkę? Staram się, by zawsze była tam czerwona pomadka, która w jednej chwili zamieni moje usta w te kuszące grzechem, neutralne cienie, którymi w minutę pogłębię załamanie powieki. Nie zabraknie wspomnianego wcześniej korektora, mascary, pudru w kompakcie, a czasami - chociaż ostatnio coraz częściej - podkładu (ale wtedy uważam na niego szczególnie).
W mojej kosmetyczce MUSZĄ znaleźć się ULUBIONE produkty, a nie jakieś przeciętne mazidła z kolorówki, które używam jedynie od czasu, do czasu. Kosmetyki mają być bowiem ulubione... ale również TANIE.
W mojej kosmetyczce MUSZĄ znaleźć się ULUBIONE produkty, a nie jakieś przeciętne mazidła z kolorówki, które używam jedynie od czasu, do czasu. Kosmetyki mają być bowiem ulubione... ale również TANIE.
Tutaj powinny się zacząć schodki, jednak w rzeczywistości tak nie jest. Często stawiam na tańsze marki i wynajduję wśród nich istne perełki, które mogą być wspaniałymi zamiennikami drogich odpowiedników. Chcę mieć pewność, że kiedy coś złego stanie się z moją kosmetyczką (a mam tendencję do wyczyniania dziwnych rzeczy z moją torbą), to nie będę płakać po kosmetyku na którego zakup nie będę mogła pozwolić sobie przez najbliższe pół roku. Nie chcę też bubli typu pomadka, która kosztowała 10 zł a znika z ust w tempie tylu minut, ile wynosiła cena.
Skończyło się jak zawsze i wstęp ciągnie się niczym filmowa trylogia 'Hobbita' (o zgrozo, znowu mam ochotę siąść przed kinem domowym), a głównym gościem tego wpisu miały być pewne kosmetyki, całkiem niepozorne, wygrane w konkursie na jednym z blogów, które wiernie czytam - Agu Blog. Firmę tę znam już od dłuższego czasu, często zaglądam do ich Rossmannowskiej szafeczki i pomimo kilku produktów, które kiedyś troszeczkę mnie rozczarowały, teraz kradną moje serce kawałek po kawałeczku...
POMADKA GLOSSY TEMPTATION NR 4
Od tej pomadki najzwyczajniej muszę zacząć. Właśnie dołączyła ona do swoich dwóch poprzednich sióstr, które mogliście zobaczyć w jednym z postów, dokładnie tutaj. Jestem jedną z tych kobiet, które zmagają się z przesuszonymi ustami i pomimo wielkiej miłości do pomadek muszę uważać na ich właściwości wysuszające. Tutaj jednak moje problemy się kończą, bo Wibo zaskoczyło nas produktem, który utrzymuje odpowiednie nawilżenie naszych ust i raczy pięknymi kolorami. Kuszą nasz czerwone, różowe a nawet nude'owe odcienie, które może pokochać każda z nas. Posiadam całkiem pokaźną (przynajmniej w moim mniemaniu) kolekcję pomadek. Jest ich pewnie koło 18, z najróżniejszych marek, jednak do tej pory to właśnie tez z Glossy Temptation zawsze skrywają się w kieszonce torebki. Urzekający jest również design, bo która z nas nie lubi mieć 'małej czarnej' w wersji kosmetycznej.

___________________________________
LAKIER WOW GLAMOUR SAND NR 1
___________________________________
Każdej kobiecie nigdy nie jest za mało lakierów do paznokci! Czerwone, czarne, neonowe i takie, które są naszymi szczególnymi ulubieńcami. Zawsze wzdychałam do pięknych zdobień, stempelków i naklejek, jednak zawsze brakowało mi na to czasu i... pieniędzy. Lubię pazurki w ciemnej, drapieżnej odsłonie, dlatego też seria WOW Glamour Sand przypadła mi szczególnie do gust. Nie jest to mój pierwszy lakier z Wibo, ale również nie ostatni. Gdy zobaczyłam co te małe niepozorne produkty potrafią zdziałać, zaraz naszła mnie ochota na siostrzaną serię GLAM ROCK! Obie idealnie wpasują się w karnawałowy klimat i pozwolą naszym pazurkom błyszczeć.

________________________________
MASCARA BOOM BOOM
___________________________________
Jeżeli chodzi o mascary, to kobietą wymagającą nie jestem. Moje rzęsy nie są spektakularnie długie jak na tych telewizyjnych reklamach, gęstością natomiast przypominają gałązkę starej, sztucznej choinki, która widziała już z tuzin Świąt Bożego Narodzenia. Lubię jednak, gdy mascara ma intensywnie czarny kolor (chyba, że decyduję się na ekstrawaganckie barwy jak zieleń czy fiolet) i sprawia, że spoglądam spod wachlarza naturalnych rzęs, które nie przypominają sklejonych klusek. Często sięgałam po słynny tusz Pump up z Lovely, ale dzisiaj już wiem, że istnieje jego równie dobry zamiennik (chociaż z drugiej strony ceny obu produktów nie potrafią straszyć, dlatego czy jest sens szukania zamiennika?). Mascara BOOM BOOM to cieniutka, silikonowa szczoteczka, która nadaje się do codziennego makijażu. Nie spodoba się fankom wielgachnych, rozczapierzonych szczoteczek, pośród których giną nasze drobne rzęsy. Jest tanią i wierną przyjaciółką kobiety.
Przed pierwszy użyciem przeczytałam o niej wiele złych opinii, dlatego troszeczkę bałam się naszego pierwszego starcia. Zaznaczę jednak, że przy każdym tuszu używam jako bazy odżywki do rzęs, która dba o nie, chroni je i przeciwdziała sklejaniu.
Przed pierwszy użyciem przeczytałam o niej wiele złych opinii, dlatego troszeczkę bałam się naszego pierwszego starcia. Zaznaczę jednak, że przy każdym tuszu używam jako bazy odżywki do rzęs, która dba o nie, chroni je i przeciwdziała sklejaniu.

___________________________________
PUDER MATUJĄCY SMOOTH&WEAR NR 1
___________________________________
Cienie do powiek Quatro
W tematyce cieni zawsze mam wiele do powiedzenia. Cóż się dziwić, skoro to najczęściej moje oczy królują w dziennym, ale i wieczorowym makijażu. Kocham czerwone szminki, ale tak samo nie mogę oprzeć się intensywnej pigmentacji cieni z błyszczącymi drobinkami. Ponoć moje zielone oczęta dobrze komponują się z fioletami - śmiem temu wierzyć, bo w takich kolorach czuję się naprawdę dobrze. Miłym zaskoczeniem stały się paletki do makijażu oczu Quatro. Spodziewałam się odcieni ledwie widocznych na powiecie, bo to właśnie niegdyś w tej kwestii cienie z Wibo troszeczkę mnie rozczarowały. Byłam mile zaskoczona, że ta wersja może awansować bardzo wysoko i być codziennie 'maltretowana' przy porannym makijażu. Zestawienia kolorystyczne są trafione - zawsze znajdziemy jakiś cień bazowy i trzy inne odcienie, które pozwolą stworzyć nie tylko makijaż dzienny, ale także wieczorowy. Mankamentem może być rozmiar paletki a dokładnie poszczególnych przegród - zbyt szeroki, puchaty pędzelek może mieć problem z manewrami ,,międzykolorystycznymi''.
Tak oto Wibo stało się kolejną firmą, do której bardzo lubię wracać. Mam wrażenie, że na przestrzeni lat ich produkty stają się coraz lepsze i dorównują niejednej marce, która ceni się bardzo wysoko. Oby tak dalej, bo my kobiety lubimy wszystko co ładne... ale i tanie!
A czy Wy drogie Panie zaglądacie często to szafy Wibo?
___________________________________
___________________________________
Zapraszam również do wpisu o makijażu wykonanym kosmetykami Wibo!
Dla mnie maskara Boom Boom to potazka. Wielka szczota z krotkimi wloskami skleja rzesy i zostawia grudy. I nie jest to tylko moja opinia na wielu blogach kraza o niej negatywne opinie. Ale fajnie ze jestes zadowolona.
OdpowiedzUsuńDlatego na samym początku troszeczkę się jej bałam. Jednak po pierwszym użyciu okazało się, że nie ma czego :) Może to dlatego, że każdą mascare nakładam na odżywkę z Eveline, nigdy o tym nie zapominam. Chroni nasze rzęsy przed łamaniem.
UsuńMoże faktycznie to kwestia tej odżywki, bo jak na razie ten tusz jest na mojej czarnej liście. Zrobił u mnie wiele złego.
UsuńSzczerze polecam odżywkę Eveline! Poprawiła kondycję moich rzęs, przestały wypadać tak jak kiedyś i pomimo, że są krótkie i drobniutkie to wyglądają naprawdę zdrowo. Używam jej od dobrych 8 miesięcy, nigdy już nie nakładam tuszu, gdy nie użyję jej jako bazy. Optycznie pogrubia rzęsy i chroni przed szkodliwymi składnikami tuszu :) Zawsze poluję na promocje w Hebe. Wtedy kosztuje może z 10 zł a starcza na tyle co mascara, a może nawet trochę dłużej bo wystarczy raz przeczesać rzęsy :)
UsuńPomadki są genialne :) Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńZdecydowanie to coś, czym mogą się chwalić :))
UsuńTwoja ortografia jest ekstrawagancka. ''... tym paletką ...''
UsuńWstyd się przyznać, ale z Wibo używam tylko lakierów do paznokci :D Koniecznie muszę to nadrobić!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie proponuję zacząć od szminek! Mój ulubiony nudziak jest właśnie z Wibo :)
Usuńpomadki i lakiery też bardzo lubię, ostatnio skusiłam się na ten piękny rozświetlacz z pompką :)
OdpowiedzUsuńoooo, ten rozświetlacz wygląda genialnie! Gdy tylko skończę swój odwyk kosmetyczny, to poszukam go w Rossmannie :)
UsuńUwielbiam lakiery Wibo :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie mam na pazurkach ten piaskowy i nie mogę przestać dotykać tej uroczej fakturki :) Zdecydowanie te piaskowe serie to moi faworyci... i trzymają się najdłużej. Muszę poszukać nowych kolorów :)
UsuńDawno nie miałam niczego z Wibo :-)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio bardzo się przekonałam do Wibo :) Za to zraziłam do niektórych innych firm...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzepiękna czerwień :) Rzadko korzystam z ich kosmetyków, bo swego czasu trochę mnie rozczarowały, ale bardzo chętnie zobaczę makijaż wykonany za pomocą tego zestawu (być może znowu mnie coś skusi do zakupu) :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Aga z CK :)
Myślę, że ostatnio jakoś kosmetyków znacznie się poprawiła! Kiedyś również mniej chętnie zaglądałam do szafy Wibo, jednak teraz skrupulatnie podglądam, czy nie pojawiło się coś nowego
UsuńOstatnio kupiłam lakier do paznokci od wibo z serii matt i jestem bardzo zadowolona ; w dodatku mają fajne ceny :)
OdpowiedzUsuńCeny są po prostu nieziemsko.. niskie! :D
UsuńGreat Post. Lovely Blog. I am really loving your blog.
OdpowiedzUsuńI am following your blog. Hope you will follow back. xxx Keep in touch
BeautyDrugs new blog post click & comment
Thank You! :)
UsuńOjj już dawno nie sięgnęłam po nic z Wibo. Chyba zniechęciłam się przez te pomadki eliksir... Jakoś żaden produkt nie wpadł mi szczególnie w oko, żebym zaraz po niego leciała :D
OdpowiedzUsuńNa początek polecam pomadkę :) U mnie właśnie od nich się zaczęło :)
UsuńO, matko. Ale piękna pomadka. Od dawna jakoś tak chodzą za mną kosmetyki wibo, muszę w końcu któreś wypróbować :)
OdpowiedzUsuńSzczególnie, że tej pomadki jest kilka kolorów... a do tego całkiem fajnych! :) Moja kolekcja wciąż rośnie :)
UsuńPiaskowe lakiery Wibo są absolutnie rewelacyjne :)
OdpowiedzUsuńOstatnio poznałam również satynowe... również warte uwagi :)
UsuńDo szafy wibo szczerze mówiąc rzadko zaglądam , może dlatego, że nie chodzę często w drogerii przy półkach kolorowych żeby przypadkiem czegoś nie kupić. Miałam kiedyś lakiery od nich i nie mam o nich dobrych wspomnień.
OdpowiedzUsuńA z jakiej serii lakierów używałaś?
UsuńA ja nie miałam nic z WIBO jeszcze ale cóż trzeba to zmienić Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZnowu polecę pomadkę na sam początek! :)
UsuńWibo to całkiem dobra marka, mam z niej kilka cieni w kredce i są naprawdę fantastyczne. Skradły moje serce na zawsze :)
OdpowiedzUsuńCzerwona szminka to kompletny must have, nigdy nie używałam tej z Wibo. Moją mam z Loreal i nie jest zła.
A ja pokuszę się na cienie w kredce! Nie wiem czemu do tej pory jeszcze po nie nie sięgnęłam..
UsuńOsobiście uwielbiam kosmetyki z Wibo. Uwielbiam ich pomadki, maskary i lakiery od których jestem uzależniona! Mają prosty dizajn (:D) ale jakościowo naprawdę robią dobrą robotę. No i niska cena, czego chcieć więcej? :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się! Niewiele w drogerii mamy takich firm, które za niską cenę oferują dobre kosmetyki. Zawsze lepiej kupić kosmetyk za kilka złotych, który nie przypadnie nam do końca do gustu, niż wydać 50 zł za inny kosmetyk i rzucić go w kąt!
UsuńJa nie lubię z tego tylko Boom Boom :D Puder ładnie pachnie :)
OdpowiedzUsuńPrawdą jest, że trzeba uważać przy aplikacji tego tuszu. A puder? Cóż, naprawdę lubię ten zapach :)
UsuńFajne kosmetyki, Wibo coraz bardziej pozytywnie mnie zaskakuje :) Nawilżające pomadki to to, czego właśnie szukam :)
OdpowiedzUsuńI za taka niewielką cenę! :)
UsuńKupiłam ze względu na dobre recenzje pomadkę w kolorze nude z tej serii Temptation i jest tragiczna. Pigmentacja marna, bardziej jak błyszczyk, na dodatek nawet jak przejadę raz po ustach to strasznie się zbiera i roluje. Próbowałam walczyć z tym, na różne sposoby i nic. A szkoda, bo kolor idealny !
OdpowiedzUsuńJa zawsze pamiętam o peelingu ust, jeżeli używam jakiś pomadek. Z tą szminką z Wibo jest tak, że przez cały dzień nie robi mi krzywdy i usta wyglądają ładnie, natomiast podobny problem miałam z pomadką z MUR - minutę po nałożeniu zbryliła się i wręcz 'odpadała' z ust pokazując wszystkie suche skórki. Ten kolor nude to aktualnie mój ulubiony i nie zastąpiłabym jej na razie żadną inną.
UsuńCzy miałaś już taki problem przy innych pomadkach?
Mnie Wibo jakoś nie kusi, ale ostatnio mają bardzo ładne opakowania. O wiele bardziej przypadła mi do gustu oferta z Lovely:)
OdpowiedzUsuńPo Lovely również sięgam! Szczególnie po tusze :)
Usuńśliczny odcień ma ta pomadka!
OdpowiedzUsuńCzerwień pasuje chyba każdej kobiecie :)
UsuńBardzo lubię kosmetyki z Wibo, niedrogie i fajne :)
OdpowiedzUsuńObserwuję, aby być na bieżąco :)
UsuńPokaż lakier na pazurkach :P
OdpowiedzUsuńPostaram się przygotować oddzielny post :)
Usuńnie zaprzecze mam kilka ulubionych produktow wibo i lovely :)
OdpowiedzUsuńjestes juz kolejna osoba ktora zachwala tusz boom boom,musze na sobie wyprobować :)
Co prawda trzeba uważać przy jego nakładaniu, ale już po dwóch pociągnięciach sprawia, że rzęsy są intensywnie czarne i nie można ich nie zauważyć :)
UsuńOrety ja tak jestem w stanie wrócić po pomadkę ochronna bo jestem totalnie uzależniona :D
OdpowiedzUsuńIle to razy przez takie powroty marzłam czekając na kolejny autobus :D Ale warto :)
UsuńKiedyś bardzo lubiłam lakiery Wibo, pomadka najbardziej wpadła mi w oko, dawno nie byłam w Rossmannie większość zakupów robię przez internet, ale chyba pora przejrzeć szafę Wibo :)
OdpowiedzUsuńJa często choruję na lenia i nie mam za wiele ochoty by wyjść z domu... ale gdy już to zrobię to buszuję po tylu sklepach ile tylko zdążę obejść. Zawsze przyjdzie chwilka, by zajrzeć do Rossmanna :)
UsuńWibo rozwija się coraz prężniej i naprawdę ma super produkty !
OdpowiedzUsuńOstatnia kolekcja jest szczególnie fajna!
UsuńUwielbiam eyeliner z pędzelkiem-jest tani,bardzo wydajny i świetnie rysuje się nim kreski :) Również tusz Rock with me jest moim stałym faworytem.Ostatnio przeżywam fascynację pudrem o nazwie Fixing Powder oraz różem do policzków :) Co do pomadek to jakoś nie mogę się zdecydować...Krążę ciągle w okół nich i krążę i jakoś nie mogę się przekonać
OdpowiedzUsuńJa mam wielką ochotę wypróbować właśnie FIxing Powder, same dobre opinie o nim słyszałam :)
UsuńChętnie bym zakupiła kilka z tych wymienionych przez Ciebie kosmetyków, ale niestety w Rossmannach, które znam wszystkie kosmetyki Wibo (chyba prócz lakierów) są wyciaprane, wypaćkane i zniszczone przez "klientki" tych sklepów.
OdpowiedzUsuńPomadka, o której tutaj wspominasz wyglądała, jakby ktoś chciał ją pożreć...
Moim faworytem z WIBO jest eyeliner w pisaku (Rock with me), który chyba jako jedyny jest zafoliowany i to daje mi gwarancję, że nikt przede mną go nie używał.
http://modern-basics.blogspot.com/
Polecam RossNet albo ewentualnie sklep Wibo :) Najpierw zerknąć w drogerii, czy dany kolor produktu odpowiada i zamówić online :) W przypadku Rossmanna można odebrać przesyłkę w sklepie :)
UsuńUwielbiam Wibo :-) do moich ulubieńców należy rozświetlacz Diamond Illuminator , bronzer JE T'AIME, tusz growing Lashes, blyszczyk Lip Senatorze i lakier do paznokci BB. A dziś mam ochotę kupić fixing i pomadke o której piszesz - bo coś mi się zdaje że przypadnie mi do gustu :-)
OdpowiedzUsuńFixing powder to zdecydowanie produkt, na którym nie zawiodła się jeszcze żadna moja koleżanka :) Jak im go poleciłam, nieco z niedowierzaniem skusiły się na jego zakup - a tu taka niespodzianka! :) Usiłuję zebrać całą kolekcję pomadek - najbardziej przypadła mi do gustu różowa i w kolorze nude - bardzo uniwersalna i nie wysusza ust :)
UsuńKupiłam przed wyjazdem ten fixing i pomadke. Fixing nie zawiódł jest rewelacyjny, pomadka również jest piękna, wzięłam czerwoną :-)
UsuńTrafilam tu przypadkiem... Ot, szukam inormacji o kosmetykach Vibo. Przeczytałam Twój wpis, choć momentami było niełatwo... Do tego błędy typu: "Od dzisiaj tym paleTKĄ mówię zdecydowane... no weź jeszcze nałóż tych brokatowych!". Nie odzywałabym się, bo przecież nie każdy musi być polonistą, ale jakież było moje zaskoczenie gdy na końcu piszesz iż...jesteś studentką filologii polskiej:). Widzę jednak, że blog cieszy się wielką popularnością więc moje słowa nie powinny zrobić na Tobie większego wrażenia;). Powodzenia więc życzę w Nowym Roku i Tobie i Twoim Czytelniczkom:).
OdpowiedzUsuńHej, dzięki za komentarz :) Oczywiście poloniście, taka językowa wpadka nie wypada, ale wiadomo - przy długim tekście lubi się wkraść jakiś chochlik, co to w tekście namiesza. Szczególnie, jak się lubi korzystać z szybkiej korekty sugerowanej przez przeglądarkę.
UsuńNiestety jak na studentkę przystało, czasu mało więc i na powtórne czytanie czasu zabrało. Zabieram się więc za zniwelowanie tego malutkiego błędu, ale dziękuję za wskazanie, bo pewnie nie wróciłabym już nigdy do tego tekstu.
To jeszcze jako studentka FP nie omieszkam zaznaczyć, że matka to Wibo, nie Vibo :)
Dziękuję za życzenia, niech ten rok będzie lepszy od poprzedniego.
Wow! Wielki plus za natychmiastową publikację komentarza. Czyli nie przesiewasz komentarzy i jak wiele blogerek nie dodajesz tylko "achów i ochów"... Teraz juz rozumiem powodzenie bloga:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJak zawsze powtarzam - uzasadniona krytyka jest lepsza od pochwały... bo to ona zmusza nas do myślenia :) I tego się trzymajmy :) Pozdrawiam :)
Usuń