#4 GOSH Copenhagen - świąteczny makijaż z jedną marką

Spowiadać się nie zamierzam, ale niejedna kosmetyczka pęka u mnie w szwach. Co prawda daleko mi jeszcze do zagranicznych blogerek, ale prawdziwy ogrom tej kosmetycznej twierdzy można poznaję wtedy, gdy mogę wykonać pełny makijaż przy użyciu produktów tylko jednej marki. - I takich wpisów mam w zanadrzu kilka. Nie jest więc ze mną tak źle, ale dzisiaj podjęłam nowe wyzwanie - jak sprawdzą się produkty marki Gosh Copenhagen w wersji świątecznej. Czy wreszcie się polubimy?


Zabawa w makijaże z jedną marką trwa w najlepsze. Właściwie mało jest blogerów i vlogerów, którzy nie podjęli się takiego zadania. W moim zakątku bywały do tej pory propozycje stylizacji z produktami Wibo, dlatego czas sprawdzić, czy przy użyciu produktów innej marki będzie mi się wiodło równie dobrze. A na wstępie przyznam, że z GOSH mi nie po drodze i do tej pory sympatii nie było. 


Niecodzienne wydłużenie z tuszem do rzęs

♡ Lash Sculpting Fiber Mascara

Gdyby wcześniej ktoś mi powiedział, że tak bardzo się polubimy - pewnie bym nie uwierzyła. Kolejny tusz w mojej kolekcji, który na pierwszy rzut oka taki niepozorny, taki szaraczek, a z rzęsami wyprawia istne cuda. Ale ma on swój mały sekrecik - wszystko za sprawą specyficznej formuły i dodanego do składu wyciągu z wodorostów i specyficznych włókien, które wczepiają się w nasze rzęsy i sprawiają, że są one ładnie pogrubione i wydłużone. Z zalotki chwilowo zrezygnowałam, bo w zupełności wystarcza mi ten delikatny efekt podkręcenia - a kształt szczoteczki wcale na to nie wskazywał. Intensywna czerń wspaniale trzyma się rzęs, a to tymczasem jest zasługą obecności wosków. Nawet cena w tym wypadku nie wydaje się być wysoka. Ten produkt dostaje u mnie pięć z plusem!
Cena: około 40 zł /  Pojemność: 10 ml


Ciemna zmora jasnej cery

♡ Podkład GOSH Foundation Plus 004

Miał być gwoździem programu a został gwoździem do trumny tego makijażu. W ostatecznej wersji (zdjęcie pierwsze i ostatnie) podkład został zmieniony na wersję BB Orange od Skin79. A dlaczego? Bo w pomarańczu nie jest mi do twarzy. Co by nie mówić - wybór koloru 004 dla typowo słowiańskiej urody nie można uznać za strzał w dziesiątkę. A o dziwo - czytałam recenzję, gdzie przy jasnej cerze miał być jak ulał! Nie był, efekt widoczny na zdjęciu poniżej. Ale właściwie, to już nie o sam kolor chodzi. Produkt ten ma łączyć ze sobą dwie formuły - podkładu i korektora. Kryjący, ale nie tworzący efektu maski. Ma matowe wykończenie, dlatego z suchą cerą lepiej trzymać się od niego z daleka. Schody zaczynają się jednak wtedy, kiedy usiłujemy wydobyć go z opakowania - sprawdziło się ono przy innych wersjach podkładu Gosh, tych płynniejszych, bardziej oleistych. Tutaj podkład się buntuje i lepszym wyborem byłaby tubka. Człowiek nerwy zjada, by wydobyć go na światło dzienne. Aplikować lepiej nawilżoną gąbeczką, by nie uzyskać suchego efektu. Nie po drodze nam ze sobą. Jedno jest pewne - zamierzam sięgnąć po wersję Gosh Foundation Drops, którą polecała Alina Rosa, by jak najszybciej zapomnieć o tej maleńkiej wpadce.
Cena: około 45 zł / Pojemność: 30 ml


Aksamitna baza pod makijaż

♡ Foundation Primer CLASSIC 

Znam ją nie od dziś, chociaż widujemy się nie często. A to dlatego, że produkt ten traktuję jako niezbędnik tylko przy większych wyjściach. Na co dzień bazy nie używam, ograniczam się do dobrych kremów i lekkich podkładów, za to przy makijażach wieczorowych lub okazyjnych, stawiam także na wygładzenie buzi i wzmocnienie trwałości makijażu. Wtedy lubię mieć pod ręką bazę Gosh. Jest aksamitna, w użyciu wystarczy jej dosłownie odrobinka a ładnie wygładzi naszą cerę. Nie ma tutaj konserwantów a skład wzbogacono o aloe vera, czyli aloesowy miąższ, który swoją konsystencją przypomina nieco lepiącą bazę. Dzięki przezroczystej buteleczce widzimy poziom zużycia, ale nie ma co się martwić - mnie taka buteleczka spokojnie starczyłaby na dwa lata, dlatego chyba podzielę się połową, gdyż ważność po otwarciu produktu to 12 miesięcy, ja swoją używam już pół roku, a tu dopiero ćwiartka zużyta. 
Cena: około 50 zł / Skład: TUTAJ / Pojemność: 30 ml

Paleta 9 cieni

♡ Eye shadow Las Vegas

Nazwa może mało świąteczna, ale niesamowicie adekwatna do kolorystyki. Tutaj nie ma nudy. Kolorowe cienie rażą niczym neony miasta hazardu. To nie jest paletka do dziennego makijażu, po nią sięga się na specjalne okazje. Kasetka jest porządnie wykonana, matowa i niewielka. W środku mamy lusterko i dziewięć cieni tak bardzo do siebie podobnych a zarazem różnych. Jest trochę czerwieni, żółci, pomarańczy i niebieskości. Taki trochę klimat papugi. Mamy zarówno maty, jak i cienie połyskujące (które odrobinkę się osypują). Od Nas zależy, jaką pigmentację chcemy uzyskać. Ja nałożyłam produkt pędzelkiem do blendowania, dzięki czemu efekt jest bardzo delikatny a cienie ładnie przechodzą między sobą. Przy metodzie na mokro granice byłyby zauważalne a makijaż nieco teatralny. Paletkę wciąż można upolować w małych drogeriach, bo z dostępnością online jest coraz gorzej...
Cena: około 50 zł / Pojemność: 12 g


Konturowanie dla bladziochów

♡ Contour'n Strobe Kit

Dostępna w dwóch wariantach - dla bladziochów i powracających z Karaibów. Całe szczęście przypadło mi wypróbować wersję light, co dla mojej buzi miało okazać się zbawieniem. Cztery ćwiartki, jedna paleta i full wypas w modelowaniu buzi. Cena nie rozpieszcza i trochę do gustu mi nie przypadła a to pewnie dlatego, że posiadam w zbiorach kosmetycznych pewne trio, znacznie tańsze i zaspokajające moje potrzeby w 101%. A i to plastikowe pudełeczko nie do końca mnie przekonało - trochę się brudzi, rysuje i za taką cenę produktu wydaje się być zbyt prostym rozwiązaniem. Od wad zaczęłam i dorzucam jeszcze jedną, która problem stanowić może tylko dla mnie - brzoskwiniowy róż, który przy mojej karnacji wypada nijako. A to o tyle dziwne, że tak jest tylko w jego przypadku. Przestaję już kręcić nosem i opowiadam za co należą się pochwały. Przede wszystkim matowy bronzer - w uniwersalnym odcieniu, ładnie się blenduje i nie osypuje. Dodatkowo delikatny rozświetlacz nadaje się nie tylko do rozświetlenia kości policzkowych, ale całej buzi (tak, jak zrobiłam to na ostatnim zdjęciu!). A i na uta warto go nałożyć! Nie jest to typowy rozświetlacz, który po jednym machnięciu pędzla namaluje iskrzącą taflę. Jest delikatny, a efekt możemy stopniować. Maleńkie drobinki ładnie odbijają światło i  łączą się nawet z drugim bronzerem z zestawu, który także posiada podobne migotki. Podsumowując - w jednej paletce znajdziemy 4 kolory: jasny rozświetlacz, brzoskwiniowy róż, matowy bronzer oraz bronzer z drobinkami.
Cena: około 55 zł

Żel utrwalający do brwi

♡ Brown Sculpting Fibre Gel

To nie jest jeden z tych żeli, co tylko utrzyma włoski w ryzach. Chociaż w tym też radzi sobie nieźle, ale przede wszystkim nie brak mu koloru! Mocnego, widocznego i podkreślającego. Blondyneczce nie zawsze wypada mieć ciemne brwi, ale jako że usiłuję wrócić do naturalnego, ciemnego blondu a odrosty mocno kontrastują z moimi rozjaśnianymi końcówkami, to wybór tego żelu okazał się fenomenalnym trafem. Mój kolorek to 02, ale dostępna jest również wersja 01. Na wstępie wspomnę jednak o jednym, znaczącym minusie - jakiś czas po aplikacji, kolor staje się znacznie ciemniejszy i bardziej intensywny, dlatego już przy aplikacji należy zastosować umiar. Formuła jest ta sama, co w przypadku tuszu do rzęs - drobne włókienka, które mogą delikatnie zagęszczać brwi. A gdy żel całkowicie zasycha utrwala włoski do takiego stopnia, że stają się one nieco suche, ale usztywnione. Dla niektórych może więc być to forma nieco niewygodna, bo produkt jest wyczuwalny chociażby przy marszczeniu brwi. Można go używać solo, ale także jako ostatni krok tuż po aplikacji cienia.
Cena: około 35 zł / Pojemność: 8 ml


Jako że tematem został świąteczny makijaż, postawiłam na delikatność, naturalność, chociaż przemyciłam drobne elementy świadczące o niecodziennej porze - wybrałam czerwony cień, który chyba stosunkowo mocno kojarzy się z czapką Mikołaja czy trzymaną w doniczce Gwiazdą Betlejemską oraz kolor niebieski - bo chyba czeka Nas mroźna zima. Rozświetlacza nie szczędziłam, bo wieczorową porą w blasku choinkowych lampek będzie wyglądać to uroczo i naturalnie - tak, jak to się czasami mieni i błyszczy zdrowa, młodziutka cera. 

  • TWARZ: baza, podkład - wcześniej wersja GOSH / zastąpiona kremem BB Skin79 Orange, rozświetlacz z paletki do konturowania użyty pod oczami, na czole, nosie i brodzie. Konturowanie przy pomocy matowego bronzer i brzoskwiniowego różu. 
  • OCZY: paleta cieni -  cień 2 i 8 (w kolejności) 
  • BRWI: żel utrwalający
  • USTA: rozświetlacz z paletki
Zajrzyjcie też do innych dziewczyn, które biorą udział w akcji #winterweek! Przez tydzień, każdego dnia, każda z Nas doda wpis związany ze świąteczną atmosferą. Makijaże, pomysły na prezenty, nasze wishlisty i przemyślenia. Wszystko po to, by już zawczasu poczuć magię świąt! Oto czwarta, ale nie ostatnia świąteczna propozycja. Dzisiaj nie obyło się bez makijażu. A jutro? Kto wie!
Agwer - BLOG. A piece of Ally - BLOG, Agnieszka bloguje - BLOG, Ala Ma Kota - BLOG, Minimalnie - BLOG, Okiem Justyny - BLOG, Paulina blog - BLOG, White Praline - BLOG.