Chantarelle, ekskluzywna pielęgnacja cery dla wymagajacych

Mam wrażenie, że całkiem niedawno pisałam o mojej jesiennej pielęgnacji, a tu już coraz bliżej nam do wiosny. Nie odpuszczam więc i szukam nowych, dopasowanych do mojej cery produktów, co to sprawią, że codzienna pielęgnacja nie będzie żadnego rodzaju przymusem a jedynie przyjemnym rytuałem, niosącym za sobą korzyści. 


O marce Chantarelle usłyszałam już kilka lat temu. Bodajże kartkując któryś z czołowych magazynów, gdzie te wszystkie piękne panie uśmiechają się do nas w kreacjach najlepszych projektantów. Już wtedy wiedziałam, że to luksus, na który chciałabym sobie kiedyś pozwolić. Wiecie, pomimo tanich ulubieńców, zawsze mamy upatrzone produkty z wyższej półki, do których wzdychamy i które kochamy. Ja chciałam się przekonać, czy i mnie mółgby przypaść do gustu któryś z kosmetyków tej marki.

Dzisiaj mogę Wam przestawić trzy produkty, które sama wybrałam i które nęciły mnie zdecydowanie najbardziej. Wpierw należy jednak wspomnieć, że marka Chantrelle specjalizuje się zarówno w produktach profesjonalnych, jak i tych do pielęgnacji domowej. Jednym słowem można w domu mieć to, co znajdziemy  w najlepszych salonach kosmetycznych. Dla ciekawskich, ta nieco skompilowana nazwa marki, pochodzi z języka francuskiego i oznacza „śpiewać jej” (chanter – spiewać, elle – ona). Sama wymowa jest już niezwykle melodyjna, ale ja chciałabym sprawdzić, czy te produkty zagrają pierwsze skrzypce wśród kosmetyków wartych polecenia.  

Rola kremu pod makijaż została już obsadzona, bo i o tym był poprzedni wpis. Skoro dzisiaj mowa jednak o buzi, to brakuje mi wciąż kosmetyku, który zregeneruje skórę przez noc. Właśnie dlatego podjęłam wyzwanie z Chantarelle i wybrałam serum rewitalizujące, które ma sprawić, że obawy o skórę nie będę spędzać mi snu z powiek. Za to niewielka ilość tego produktu... spędzi ze mną noc. 
______________________

ROYAL GLOW CLINIC serum witaminowe dla skóry twarzy i pod oczy
______________________

Chociaż nazwa na opakowaniu nieco skomplikowana (Enriched VitaminSerum Face & Eye Instant Beauty Revitalising Anti-Ageing), to samo użytkowanie kremu nie wydaje się być niczym strasznym. Jest to po prostu witaminowe serum, które zachwyca bogatym składem. Przeznaczone jest głównie dla cery zmęczonej, wyraźnie poszarzałej, która potrzebuje małego bodźca, by na nowo odzyskać młodzieńczy blask. U mnie po raz kolejny zaczął się sezon niedosypiania, zarywania nocy nad książkami i wielkiego stresu przed sesją. Stąd i wybór tego rodzaju produktu. Za dnia nie lubię używać ciężkich kremów, natomiast nocą, kiedy potrzebuję odrobinę wytchnienia, poszukuję też ulgi dla mojej cery. Co prawda ze zmarszczkami walczyć jeszcze nie muszę, ale mojej cerze brakuje sprężystości.

Cena: 165 zł / Pojemność: / 30 ml / Więcej o produkcie


Zapragnęłam również spróbować czegoś, co do tej pory było mi jeszcze nieznane. Przyzwyczaiłam się do peelingów, które nakładamy na twarz, a następnie wykonujemy okrężne ruchy, by malutkie drobinki starły martwy naskórek. Raz tylko miałam do czynienia z peelingiem enzymatycznym, który obdarował mnie pieczeniem, zwędzeniem i zaczerwienieniem na całej twarzy. 
_________________________

SPECIAL AESTHETICS krem przeciwzmarszczkowy peelingujący, enzymatyczny LUMI-CREAM
________________________________

Jako typowy wrażliwiec, czasami chciałabym, by nawet taka czynność jak nakładanie peelingu, nie musiała łączyć się z zaczerwienioną skórą. Do tego właśnie przydaje się peelingujący krem enzymatyczny. Ta wersja odpowiednia jest dla każdego tupu skóry, a nakładamy go na twarz, pod oczami i na powieki. Jego działanie ma być bardzo delikatne, a w efekcie powinnyśmy cieszyć się rozjaśnioną, wygładzoną i promienną skórą. Wszystko dzięki enzymom z papai, ekstrakcie z rabarbaru i rośliny indyjskiej Punarnava. Peeling potrzebuje jedynie 5 minut, zanim zmyjemy go z naszej twarzy  letnią wodą. Wygodny sposób dla osób, które nie lubią poświęcać zbyt dużo czasu na tego rodzaju czynności. Ale czy nie należy się obawiać, że krem peelingujący ma właściwości przeciwzmarszczkowe, kiedy to moja cera wciąż bardziej wpisuje się w kategorię pielęgnacji skóry młodej? Wystarczy zerknąć na skład, w którym dominują głównie składniki nawilżające i wygładzające. Niestety jak na mój wiek, moja cera potrzebuje specjalnej troski, by nie wyglądać na poszarzałą, zmaltretowaną i pozostawioną samą sobie. Duża dawka stresu, stos książek uczelnianych  i nieprzespane noce, to niestety moja częsta zmora. Widać to zresztą po mojej twarzy. Ale... czas to zmienić.

Cena: 89 zł / Pojemność: 50 ml / Więcej o produkcie


W moim trio zawitał także produkt, który wydaje się być najbardziej uniwersalny i mógłby przypaść do gustu chyba zdecydowanej większości. Albo może to tylko ja jestem taką maniakalną wielbicielką toników. Tak często niedoceniane, a tak bardzo potrzebne. Ostatniego mojego ulubieńca pewnie ciężko będzie wyprzeć, ale dam Chantarelle szansę. 
____________________________

ROYAL GLOW CLINIC tonik witaminowy, rewitalizujący
________________________________

Tonizowanie skóry można bezproblemu uznać za jeden z etapów demakijażu. Gdy już pozbędziemy się resztek tuszu, podkładu  i szminki, warto dać skórze czerpać to, co najlepsze, by mogła szybciej się zregenerować. Pozbywając się w ten sposób resztek produktu do zmywania makijażu, możemy przystąpić do dalszej pielęgnacji. Czemu jednak tonik nie miałby być pięknym zakończeniem demakijażu i wspaniałym początkiem nocnej pielęgnacji? Ten gagatek ma za zadanie rozjaśniać cerę i nieco ją wygładzić. Dlatego w składzie znajdziemy m.in. kompleks VITAMI z witaminami E, C, B3, B5, B6, hydro-factor, czyli matryca polisacharydowa, ekstrakt z melona, witaminę A, C i K, oraz ekstrakt z nagietka. 

Cena: 73 zł / Pojemność: 200 ml / Więcej o produkcie


Trzy produkty i calutki miesiąc, zanim znów o nich tutaj wspomnę. Za 30 dni, zdam relację, czy moja nowa metoda pielęgnacji zasługuje na piątkę z plusem. Będzie to nowy wpis, który zaktualizuję następnie, po kolejnym miesiącu stosowania produktów Chantarelle. Chociaż pierwsze wrażenie wywołało małe Oh!, to mam nadzieję, że skończy się na Ah!, bez rozczarowującego Eh...  W końcu codzienna pielęgnacja powinna być swoistego rodzaju rytuałem, który pozwala nam czuć się dobrze i wyglądać pięknie. Ja potrzebuję mocnego nawilżenia i delikatnego rozjaśnienia, by ukryć opłakane skutki sesyjnego stresu.

Należałoby teraz rzec - widzimy się za miesiąc! A mam nadzieję, że oczekiwane efekty będą tutaj razem ze mną. Co prawda nie wymagam wiele, ale aż dziw przyznać, że pomimo tylu kosmetyków na rynku, wciąż kobiety czują się niezadowolone i zawiedzione. Mam nadzieję, że westchnę do lusterka z ulgą, że właśnie tego oczekiwałam.