5 kosmetyków Wibo, które trafiły do mojej kosmetyczki!

Dobry kosmetyk to taki, dla którego wrócimy się do domu, nie zważając na piętnastominutowe spóźnienie i włożymy tam, gdzie jego miejsce - do kosmetyczki. Każda kobieta ma kilka takich perełek - ulubiona kredka, wodoodporna mascara czy malinowy błyszczyk. Lubimy je tak bardzo, bo są niezawodne i w każdej chwili, gdy nasz makijaż ulegnie lekkiemu uszkodzeniu (śnieżna zamieć, wiosenna ulewa i co tam się jeszcze nam zdoła przydarzyć),  pomagają w kilka sekund przywrócić naszej twarzy wspaniały wygląd.


__________________________________

ZAWARTOŚĆ KOSMETYCZKI - CZY TO JEST MI POTRZEBNE?
___________________________________

Od dłuższego czasu ja sama nie potrafiłam wyjść z domu bez ulubionego korektora. Trądzik i powracające niedoskonałości zawsze były moją piętą Achillesową i wstydliwym problemem. Ten mały przyjaciel pomagał mi w każdej sytuacji i pozwalał czuć się pewnie.  Nie lubiłam mieć przy sobie podkładu, który jak tykająca bomba groził rozlaniem w ulubionej torebce, a piękne turkusowe wnętrze miałoby od tej pory kolor Ivory. 

Z czasem moja kosmetyczka wypełniła się po brzegi. Lubię mieć pod ręką dużo rzeczy. W samej mojej torebce można znaleźć okropnie dużo niepotrzebnych bzdet. Dlaczego więc to samo miało nie miałoby spotkać moją kosmetyczkę? Staram się, by zawsze była tam czerwona pomadka, która w jednej chwili zamieni moje usta w te kuszące grzechem, neutralne cienie, którymi w minutę pogłębię załamanie powieki. Nie zabraknie wspomnianego wcześniej korektora, mascary, pudru w kompakcie, a czasami - chociaż ostatnio coraz częściej - podkładu (ale wtedy uważam  na niego szczególnie).

W mojej kosmetyczce MUSZĄ znaleźć się ULUBIONE produkty, a nie jakieś przeciętne mazidła z kolorówki, które używam jedynie od czasu, do czasu. Kosmetyki mają być bowiem ulubione... ale również TANIE.

Tutaj powinny się zacząć schodki, jednak w rzeczywistości tak nie jest. Często stawiam na tańsze marki i wynajduję wśród nich istne perełki, które mogą być wspaniałymi zamiennikami drogich odpowiedników. Chcę mieć pewność, że kiedy coś złego stanie się z moją kosmetyczką (a mam tendencję do wyczyniania dziwnych rzeczy z moją torbą), to nie będę płakać po kosmetyku na którego zakup nie będę mogła pozwolić sobie przez najbliższe pół roku. Nie chcę też bubli typu pomadka, która kosztowała 10 zł a znika z ust w tempie tylu minut, ile wynosiła cena. 

Skończyło się jak zawsze i wstęp ciągnie się niczym filmowa trylogia 'Hobbita' (o zgrozo, znowu mam ochotę siąść przed kinem domowym), a głównym gościem tego wpisu miały być pewne kosmetyki, całkiem niepozorne, wygrane w konkursie na jednym z blogów, które wiernie czytam - Agu Blog. Firmę tę znam już od dłuższego czasu, często zaglądam do ich Rossmannowskiej szafeczki i pomimo kilku produktów, które kiedyś troszeczkę mnie rozczarowały, teraz kradną moje serce kawałek po kawałeczku...


POMADKA GLOSSY TEMPTATION NR 4

Od tej pomadki najzwyczajniej muszę zacząć. Właśnie dołączyła ona do swoich dwóch poprzednich sióstr, które mogliście zobaczyć w jednym z postów, dokładnie tutaj. Jestem jedną z tych kobiet, które zmagają się z przesuszonymi ustami i pomimo wielkiej miłości do pomadek muszę uważać na ich właściwości wysuszające. Tutaj jednak moje problemy się kończą, bo Wibo zaskoczyło nas produktem, który utrzymuje odpowiednie nawilżenie naszych ust i raczy pięknymi kolorami. Kuszą nasz czerwone, różowe a nawet nude'owe odcienie, które może pokochać każda z nas. Posiadam całkiem pokaźną (przynajmniej w moim mniemaniu) kolekcję pomadek. Jest ich pewnie koło 18, z najróżniejszych marek, jednak do tej pory to właśnie tez z Glossy Temptation zawsze skrywają się w kieszonce torebki. Urzekający jest również design, bo która z nas nie lubi mieć 'małej czarnej' w wersji kosmetycznej.


___________________________________

LAKIER WOW GLAMOUR SAND NR 1
___________________________________

Każdej kobiecie nigdy nie jest za mało lakierów do paznokci! Czerwone, czarne, neonowe i takie, które są naszymi szczególnymi ulubieńcami. Zawsze wzdychałam do pięknych zdobień, stempelków i naklejek, jednak zawsze brakowało mi na to czasu i... pieniędzy. Lubię pazurki w ciemnej, drapieżnej odsłonie, dlatego też seria WOW Glamour Sand przypadła mi szczególnie do gust. Nie jest to mój pierwszy lakier z Wibo, ale również nie ostatni. Gdy zobaczyłam co te małe niepozorne produkty potrafią zdziałać, zaraz naszła mnie ochota na siostrzaną serię GLAM ROCK! Obie idealnie wpasują się w karnawałowy klimat i pozwolą naszym pazurkom błyszczeć. 


________________________________


MASCARA BOOM BOOM
___________________________________

Jeżeli chodzi o mascary, to kobietą wymagającą nie jestem. Moje rzęsy nie są spektakularnie długie jak na tych telewizyjnych reklamach, gęstością natomiast przypominają gałązkę starej, sztucznej choinki, która widziała już z tuzin Świąt Bożego Narodzenia. Lubię jednak, gdy mascara ma intensywnie czarny kolor (chyba, że decyduję się na ekstrawaganckie barwy jak zieleń czy fiolet) i sprawia, że spoglądam spod wachlarza naturalnych rzęs, które nie przypominają sklejonych klusek. Często sięgałam po słynny tusz Pump up z Lovely, ale dzisiaj już wiem, że istnieje jego równie dobry zamiennik (chociaż z drugiej strony ceny obu produktów nie potrafią straszyć, dlatego czy jest sens szukania zamiennika?). Mascara BOOM BOOM to cieniutka, silikonowa szczoteczka, która nadaje się do codziennego makijażu. Nie spodoba się fankom wielgachnych, rozczapierzonych szczoteczek, pośród których giną nasze drobne rzęsy. Jest tanią i wierną przyjaciółką kobiety.
Przed pierwszy użyciem przeczytałam o niej wiele złych opinii, dlatego troszeczkę bałam się naszego pierwszego starcia. Zaznaczę jednak, że przy każdym tuszu używam jako bazy odżywki do rzęs, która dba o nie, chroni je i przeciwdziała sklejaniu.


___________________________________

PUDER MATUJĄCY SMOOTH&WEAR NR 1
___________________________________

Tutaj macie możliwość usłyszenia kilka słów opinii od choinki z NYC. Moja cera świeci się bowiem niemiłosiernie i tylko niektóre podkłady stają ze mną w walce z tym uporczywym problemem. Nie zawsze mam je jednak pod ręką i sięgam po kosmetyczne resztki, niechciane podkłady, których nikt nie chce zużyć. Mija godzina, dwie.. i jeszcze kilka minut, a ja szukam ukradkiem lustra i matującego pudru. Mam kilka ulubionych produktów w tej kategorii. Czy mogę dopisać do tej listy produkt Wibo? Czemu nie! Matuje naprawdę dobrze, wystarczy kilka pociągnięć pędzlem, by wykończyć nasz makijaż, zniewalająco pachnie (i może mam świra na tym punkcie, ale ładny zapach podkładu czy pudru ma dla mnie ogromne znaczenie), kosztuje grosze i sami spójrzcie jak elegancko wygląda razem z pomadką! Zestaw idealny. Wspomnę też, że zauroczyła mnie fakturka pudru. Z odpowiedniej perspektywy wygląda jak fałdki piasku na pustyni...


Cienie do powiek Quatro

W tematyce cieni zawsze mam wiele do powiedzenia. Cóż się dziwić, skoro to najczęściej moje oczy królują w dziennym, ale i wieczorowym makijażu. Kocham czerwone szminki, ale tak samo  nie mogę oprzeć się intensywnej pigmentacji cieni z błyszczącymi drobinkami. Ponoć moje zielone oczęta dobrze komponują się z fioletami - śmiem temu wierzyć, bo w takich kolorach czuję się naprawdę dobrze. Miłym zaskoczeniem stały się paletki do makijażu oczu Quatro. Spodziewałam się odcieni ledwie widocznych na powiecie, bo to właśnie niegdyś w tej kwestii cienie z Wibo troszeczkę mnie rozczarowały. Byłam mile zaskoczona, że ta wersja może awansować bardzo wysoko i być codziennie 'maltretowana' przy porannym makijażu. Zestawienia kolorystyczne są trafione - zawsze znajdziemy jakiś cień bazowy i trzy inne odcienie, które pozwolą stworzyć nie tylko makijaż dzienny, ale także wieczorowy. Mankamentem może być rozmiar paletki a dokładnie poszczególnych przegród - zbyt szeroki, puchaty pędzelek może mieć problem z manewrami ,,międzykolorystycznymi''. 


Tak oto Wibo stało się kolejną firmą, do której bardzo lubię wracać. Mam wrażenie, że na przestrzeni lat ich produkty stają się coraz lepsze i dorównują niejednej marce, która ceni się bardzo wysoko. Oby tak dalej, bo my kobiety lubimy wszystko co ładne... ale i tanie!

A czy Wy drogie Panie zaglądacie często to szafy Wibo? 
___________________________________

Zapraszam również do wpisu o makijażu wykonanym kosmetykami Wibo!